Pożar stajni. Cztery konie straciły schronienie

Pożar stajni. Cztery konie straciły schronienie
Cztery konie ocalały z pożaru, który strawił stajnię w Kotuniu. Ogień pojawił się z powodu zwarcia instalacji elektrycznej. Właściciele postanowili jednak zawalczyć o to miejsce i odbudować stajnię. Potrzebują jednak pomocy.

– Łzy w oczach się kręciły i płynęły. To już było ciemno, szczerze powiedziawszy za bardzo nawet nie chciałam wchodzić i na to patrzeć, bo nie miałam już na to siły. Jeszcze był problem co zrobić z końmi. Konie biegają, jest zima. Warunki atmosferyczne totalnie nie sprzyjały temu, by je zostawić na podwórku. Tym bardziej, że też do końca nie wiedzieliśmy jaki jest stan ich zdrowia - mówi Karolina Flis, współwłaścicielka stajni. 

Na szczęście okazało się, że tylko klacz, która osłaniała źrebaka przed ogniem doznała niegroźnego oparzenia. Jej młode ma trochę spaloną sierść. Liza i Lotos znaleźli dach nad głową w zaprzyjaźnionej stajni. W drugiej stajni, kolejne dwa konie. Im nic się nie stało. Duże są natomiast straty materialne. Już następnego dnia po pożarze swoją pomoc w zadaszeniu stajni zaoferował znany wśród pilskich przedsiębiorców miłośnik koni. To duża pomoc, jednak do wykonania jest jeszcze instalacja elektryczna i hydrauliczna.



Odbudować trzeba także boksy. Spłonął również wartościowy sprzęt, taki jak ogłowia, kantary, siodła i popręgi, czy zapewniająca bezpieczeństwo odzież jeździecka. Dla Lizy i Lotosa potrzebne są też ochronne derki, bo uszkodzona przez ogień sierść nie chroni ich przed zimą. Potrzebne jest 20 tys. zł. Odbudowę stajni można wesprzeć na stronie dotuje.pl


 

Komentarze