Edukacja zdrowotna w szkołach rozpaliła polityków i kościół. A pedagodzy tłumaczą, że w tych podręcznikach nie ma kontrowersyjnych treści. Tymczasem już niemal 30 procent rodziców dzieci ze szkół podstawowych deklaruje, że wypisze je z tych zajęć. Skąd to zamieszanie?
Polscy biskupi apelowali, aby rodzice nie wyrażali zgody na udział dzieci w tych lekcjach. Apel został odczytany w kościołach, bo ich zdaniem w podręcznikach...
- Są też treści, które nie są zgodne z wiarą katolicką i narażają dzieci i młodzież na ryzyko poważnych niebezpieczeństw, mogących wpływać na całe ich życie, a także życie rodziny. Program przedmiotu – w naszej ocenie – stanowi zagrożenie dla katolickiej wizji rodziny, małżeństwa oraz dojrzałości ludzkiej dzieci i młodzieży - fragment apelu Konferencji Episkopatu Polski.
Zagrożeniem dla dzieci i młodzieży są treści w sieci, dlatego edukacja zdrowotna powinna być powszechna – taka jest opinia wielu protestantów.
- Jako ksiądz ewangelicki, który jest ojcem dwóch synów nastoletnich, którzy dowiadują się oczywiście o kwestiach nie tylko zdrowotnych, ale o kwestii seksualności i ze środków masowego przekazu, które są dostępne dla młodzieży, czyli facebooków, twittów, tiktoków, gdzie niekoniecznie jest to pokazywane we właściwy sposób, a myślę, że jeżeli są to osoby wykwalifikowane, które będą uczyć o kwestii zdrowotności, seksualności, to będą one pomagały dzieciom we właściwy sposób podchodzić do spraw wrażliwości na drugiego człowieka - powiedział ks. Tomasz Wola, proboszcz parafii augsbursko-ewangelickiej w Pile.
Edukacja zdrowotna to nowy i nieobowiązkowy przedmiot w szkołach podstawowych od klasy 4 do 8, a w szkołach średnich od 1 do 3. To przede wszystkim nauka o higienie, dojrzewaniu, dbałości o zdrowie, dobrych nawykach żywieniowych. Po to by dzieci i młodzież...
- Nie musiały wierzyć w mity przekazywane im przez internet bądź pocztą pantoflową - mówiła Katarzyna Giełczyk, diagnostyczka laboratoryjna w pilskim szpitalu.
Katarzyna Giełczyk przekonała rodziców w klasie swojego dziecka, by dać szansę nauczycielom tych przedmiotów. A zajęcia prowadzą nauczyciele wychowania do życia w rodzinie, nauczyciele biologii, przyrody, wychowania fizycznego i pedagodzy. Od nich uczniowie...
- Mają dowiedzieć się również tego, w jaki sposób chronić się przed atakami w internecie. Mają dowiedzieć się tego, jak radzić sobie w sytuacjach konfliktowych. Jak radzić sobie w sytuacjach stresujących, które w dzisiejszym życiu dopadają nas właściwie na każdym kroku - powiedziała Agnieszka Podanowska, wicedyrektorka w Szkole Podstawowej nr 11 w Pile.
Zespół, który przygotowywał założenia programowe edukacji zdrowotnej pracował pod przewodnictwem profesora Zbigniewa Izdebskiego. Był tam też ksiądz - Arkadiusz Nowak.
- Zatem rzeczywiście kontrowersje wokół tego przedmiotu trochę dziwią, szczególnie, że jest to kontynuacja wychowania do życia w rodzinie, która już od wielu lat w szkołach była przedmiotem nieobowiązkowym, ale w którym uczestniczyła znaczna grupa uczniów - dodała Agnieszka Podanowska, wicedyrektorka w Szkole Podstawowej nr 11 w Pile.
Zajęcia są na początku bądź na końcu planu lekcyjnego. Do teraz niemal 30 procent rodziców wypisało swoje dzieci z tego przedmiotu.
- Ci rodzice, którzy nie chcą się zgodzić, aby ich dzieci chodziły na te zajęcia, to ja liczę, że oni faktycznie znajdą czas i poświęcą swoim dzieciom tyle, ile trzeba, żeby te treści ich nauczyć indywidualnie, bo to są naprawdę ważne sprawy i czasami myślę, że nawet ważniejsze niż nie jedna treść z innego przedmiotu, bo one przygotowują faktycznie do życia -powiedział Sebastian Dzikowski, dyrektor Wydziału Kultury, Oświaty i Sportu w Urzędzie Miasta Piły.
Do 25 września rodzice mają czas na podjęcie decyzji czy wypisać dziecko z edukacji zdrowotnej.
Komentarze