Nawet 200 milionów złotych może kosztować elektryfikacja linii kolejowej Piła - Krzyż Wielkopolski. Ten brakujący odcinek wymusza zmiany lokomotyw, spowalnia ruch pociągów i zanieczyszcza powietrze. A pojawiają się nowe połączenia i nowe potrzeby.
- Patrzę na to z punktu widzenia również organizatora przewozów kolejowych regionalnych, dlatego że na tej trasie uruchamiamy - póki co - niewielką liczbę pociągów, jest to 10 par w dobie. Można by zrobić tego znacznie więcej. Natomiast jest to obsługiwane taborem spalinowym, który na dziś już nie wytrzymuje tego elementu dążenia do transportu nisko- czy zeroemisyjnego. Dlatego też, jeżeli nie możemy kupować już pociągów z napędem dieslowskim, innej alternatywy, póki co nie ma. Szczególnego znaczenia nabiera właśnie elektryfikacja, żeby po prostu móc tu operować pociągami elektrycznymi, które mamy i jesteśmy w stanie zadysponować - mówi Wojciech Jankowiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego.
Wicemarszałek Jankowiak zaznaczył, że elektryfikacja trasy Piła-Krzyż to nie tylko kwestia ekologii, ale również skrócenia czasu podróży i zwiększenia komfortu pasażerów. Samorządowcy zabiegają również o gruntowną przebudowę węzła w Krzyżu, na którą PKP PLK ma już dokumentację, ale brakuje finansowania. Tu mowa nawet o 700 milionach złotych.
Lokalne władze planują wspólny memoriał do rządu z apelem o przesunięcie projektu elektryfikacji z listy rezerwowej na główną listę Krajowego Programu Kolejowego. W przypadku braku zgody, perspektywa elektryfikacji oddala się na kolejną dekadę.
Komentarze