Jakie konsekwencje po buncie żużlowców?

25.04.2019   Autor: Michał Kępiński
---

Transmisja w ogólnopolskiej telewizji, tłumy na trybunach, piękna pogoda i odwołanie turnieju. Złoty Kask w Pile, który stanowi między innymi eliminacje do Grand Prix nie odbył się, bo zbuntowali się zawodnicy. Czy Polonię czekają z tego tytułu jakieś konsekwencje?

Tor został przyjęty przez komisarza i sędziego zawodów. Zawodnicy powiedzieli jednak basta i podpisali oświadczenie, że na takiej nawierzchni nie pojadą. Kością niezgody miały być wystające krawężniki na prostej. Może to jednak dziwić, bo na owalu przy Bydgoskiej w tym roku odbyło się już kilka zawodów i nikt nie stwierdził, że tor jest nieregulaminowy.

– To jest wszystko jakiś spisek, jakaś dziwna filozofia. Tor jest jaki jest, on się nic nie zmienił. Ten krawężnik wystawał, my to wiedzieliśmy, mieliśmy tego świadomość, że nie ma tego czym przykryć. Ja uważam, że to nie było na tyle niebezpieczne, że nie można jeździć - przekonuje Mirosław Kowalik, trener Euro Finannce Polonia Piła, były żużlowiec.

Tym bardziej, że Ci którzy najbardziej krzyczeli, na torze przy Bydgoskiej, ścigali się wielokrotnie. Piotr Pawlicki przed laty reprezentował barwy pilskiej Polonii, a Szymon Woźniak kilka dni wcześniej w Pile kręcił treningowe kółka.

Czy taka decyzja zawodników może zaszkodzić klubowi i być podstawą do odwołania kolejnych zawodów?

– W tej chwili żeby uciąć wszelkie spekulacje wymieniamy cały kompleks band i nawieziona zostanie 100 ton nawierzchni żeby przykryć te nieszczęsne krawężniki i zniwelować na torze różne nierówności, dlatego ciężki sprzęt tutaj pracuje - mówi Tomasz Bartnik, prezes Euro Finannce Polonia Piła.

Po wykonaniu wszystkich prac tor powinien być bezpieczny, a co najważniejsze regulaminowy. Wygląda więc na to, że niedzielny mecz z Powerduck Iveston PSŻ Poznań jest niezagrożony.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group