Kot w jednym bucie - nietypowe przedstawienie

Kot w jednym bucie - nietypowe przedstawienie

Kot w jednym bucie – to opowieść o poszukiwaniu szczęścia, oparta na doświadczeniach osobistych autora tekstu – ten spektakl dziś mogła poznać publiczność. Teatr Razem przy pilskim Caritasie zaprezentował swoją interpretację tej bajki.

Dzieci żywiołowo reagowały na przygody kota w jednym bucie. Przedstawienie na gościnnej scenie Młodzieżowego Domu Kultury zaskoczyło odbiorców. Aktorami byli zarówno terapeuci jak i uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy Caritas. Tworzą teatr Razem już od 5 lat.

- Byłam trochę w szoku, bo nie spodziewałam się tego, nie wiedziałam o tym. Ale fajnie, bo to też pokazuje, że nieważne, czy jesteśmy pełnosprawni czy nie, czy mamy jakieś wady, czy nie mamy, to możemy występować - mówi Wiktoria.

A aktorzy całkiem dobrze czuli się na scenie i świetnie poradzili sobie z rolami.



Dla mnie teatr razem jest możliwością samorealizacji. Nie jestem osobą aktywną zawodowo, więc to jest dla mnie jakby takie zastępstwo aktywności zawodowej - stwierdza Anna Urbanowicz, uczestniczka warsztatów i narratorka.

Tekst był uproszczony i dopasowany do możliwości aktorów-amatorów. I do młodej widowni. A wszystko przy aprobacie autorka książki.

- Kiedy już napisałam ten scenariusz, mówię, kurczę, jak fajnie by było, aby autor książki był, żeby zobaczył, że kot żyje, że kot ma zupełnie inne wcielenie - opowiada Aleksandra Kropińska, autorka scenariusza.

I ta nowa interpretacja urzekła autora...

- Dla mnie to jest naprawdę takie bardzo poruszające i od razu mi tam się naprawdę ta łezka pociekła - wyznaje Piotr Rychel, autor książki Kot w jednym bucie.

Bo to bardzo osobista historia i wcale nie baśniowa. Ilustrator bajek dla dzieci postanowił po raz pierwszy spisać w formie książki swoje doświadczenia z terapii dla osób współuzależnionych.

- Mam dziecko uzależnione i ta cała historia o tych gwiazdach spadających, ona tutaj nie wybrzmiała tak do końca. To jest historia uzależnienia po prostu człowieka, tego kota, który łapał gwiazdy po to, żeby one spełniły jego marzenia, ale tych marzeń nie miał. No i tych gwiazd było coraz więcej i one jak gdyby już uniemożliwiały mu życie, a on ciągle chciał jakby na tym się koncentrował, taki mechanizm uzależnienia - dodaje Piotr Rychel.

Książka ma pozytywny finał. Ta realna historia wciąż się toczy.  

Komentarze

Funkcja dodania komentarzy pod tym artykułem jest wyłączona. Napisz do nas jeżeli chcesz wypowiedzieć się na ten temat.