Zakończyła się misja analogowych kosmonautów w habitacie Lunares na pilskim lotnisku. Było to lustrzane odbicie wyprawy na ISS drugiego Polaka w kosmosie.
Sławosz Uznański-Wiśniewski wciąż czeka na start. Tymczasem analogowi astronauci, którzy odtwarzali plan misji Axiom-4 wczoraj pod wieczór “wylądowali” na Ziemi. Zanim się to stało w nagrodę mogli zobaczyć Księżyc.
- Byliśmy ciekawi przez całą misję, bo cały czas siedzieliśmy w tym samym miejscu, zamknięci w tym habitacie. Reszta załogi, ta, która udawała międzynarodową stację kosmiczną, mogła tam sobie... w sumie już cztery razy tam byli, więc zazdrościliśmy im trochę. Fajnie, bo to taka duża przestrzeń w porównaniu z habitatem - mówi Marcin Drobik, analogowy sobowtór Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, pracownik KP Labs, która skonstruowała komputer pokładowy dla misji Axiom-4. A tak Marcin Drobik opowiadał podczas misji.
Przez dwa tygodnie byli w izolacji, zamknięci na bardzo małej przestrzeni. Misja Axiom-4 nie ma w założeniach spacerów, więc i analogowi kosmonauci nie mogli opuszczać habitatu.
- Cały czas misja skupiała się więc w jednym zamkniętym module bez dostępu do natury i świata zewnętrznego. Oznaczało to dodatkowo wiele innych ograniczeń takich jak regulowany dostęp do żywności czy wody. Musieliśmy pozbawić się wielu codziennych dogodności podczas przebiegu misji Lunares - tłumaczy Martina Dimoska, komandorka lustrzanej misji w Lunares, inżynierka nanotechnologii z Macedonii.
Ich plan dnia był podporządkowany terminarzom jakie otrzymali od Europejskiej Agencji Kosmicznej. Mieli te same zadania i badania do wykonania co Uznański.
- Jeżeli potwierdzimy, że przeżycia astronautów w izolacji tutaj, analogowych astronautów w izolacji w naszym habitacie, przystają, są bliskie temu, co będą przeżywali astronauci prawdziwi, będzie to bardzo dobry wynik naukowy - zapewnia Leszek Orzechowski, dyrektor placówki badawczej Lunares.
Głównym celem tej misji były badania Astromental Health, czyli jaki wpływ izolacja i zmiana czasu ma na zdrowie i psychikę członków załogi.
- Percepcja czasu zmieniała się drastycznie podczas trwania całej misji i najbardziej wymagającą częścią była izolacja i mała przestrzeń życiowa. Pewną trudnością był też brak możliwości podziału na czas pracy i chwile prywatności - wyjaśnia Joshua Kivijarv, uczestnik misji lustrzanej i kontroler lotów kosmicznych w USA.
Analogowi kosmonauci sami musieli sobie przygotowywać posiłki. Próbowali też liofilizowanych pierogów, które w kosmos zabierze Sławosz. A nawet tworzyli, bo w misji uczestniczył nepalski artysta performer.
- Jestem tu by zobaczyć jak wielkie umysły współpracują ze sobą. Jako osoba, która była częścią tego eksperymentu starałem się jak najlepiej współpracować z moimi załogantami - zapewnia Amrit Karki, artysta z Nepalu.
Ta czwórka nie była sama. Zgodnie ze scenariuszem prawdziwej misji dołączyli oni do grupy symulującej załogę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Byli też krócej, bo tylko dwa tygodnie. Co ich zaskoczyło zaraz po wyjściu? - Zapach. O dziwo, jak wyszliśmy, to pierwszy co nas uderzył ten las, który nas tu otacza - powiedział sobowtór analogowy Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
Pozostałych pięcioro analogowych kosmonautów opuści habitat Lunares na pilskim lotnisku w sobotę.
Komentarze