
– Za mną stoi maszyna o dość futurystycznych kształtach. Trochę przypomina łazik marsjanski. Jest to maszyna, z którą można zagregować najróżniejsze urządzenia uprawowe do prac szkółkarskich. Jest to urządzenie na prąd, autonomiczne, które może samo jeździć po szkółce, bez operatora i wykonywać większość, jeżeli nie wszystkie prace związane z uprawą gleby, siewem, pielęgnacją tych zasiewów - tłumaczy Jacek Kulpiński, nadleśniczy Nadleśnictwa Podanin.
Nadleśnictwa borykają się z problemem braku pracowników do prac manualnych. Coraz mniej osób chce zajmować się pielęgnacją roślin i drzew. Zastąpić ich mają właśnie... roboty. Te wyposażone są w system GPS i czujniki ruchu. Póki co pracę robotów oglądali pracownicy Lasów Państwowych. Czy maszyny trafią do ich nadleśnictw? Jest to możliwe. Przeszkodą może być jednak cena. Koszt jednego robota to wydatek rzędu 200 tysięcy euro.
Komentarze