Naciągaczka

01.05.2014   Autor: Redakcja
---

Najpierw udawała przyjaciółkę w potrzebie. Kiedy już udało się wyzyskać naiwność znajomych i namówić do wzięcia dla niej kredytu o swoich dobroczyńcach zapominała. Prokuratorskie śledztwo nie tylko potwierdziło mechanizm działania oszustki z Wyrzyska, ale też wykazało, że oprócz osób prywatnych, które do tej pory oddają bankom wyłudzone przez kobietę pieniądze, jej ofiarą padły też same instytucje finansowe. Wykorzystywała do tego swoich pracowników. Wystawiała im fałszywe zaświadczenia na które Ci pobierali kredyty. Oczywiście część środków trafiała potem na jej konto. Poszkodowanych osób może być jednak dużo więcej.

Jedną z oszukanych jest Mieczysława Bernacka. Kobieta chcąc pomóc znajomej wzięła dla oszustki dwie pożyczki. Ta spłacała ją przez rok, potem o pieniądzach i swojej przyjaciółce zapomniała. Potem już nie była w stanie, bo miała raty po 200, 300, 700 złotych. Swoich pożyczek miała mnóstwo - tłumaczy Bernacka.  

Za swoją naiwność mieszkanka Wyrzyska musiała zapłacić dwadzieścia cztery tysiące złotych. Jak się okazuje nie tylko ona. Kobietą zainteresowały się pilskie organy ścigania. Funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Pile odkryli, że oprócz osób prywatnych, naciągnięte przez kobietę zostały również instytucje finansowe. Wyłudziła kredyty na łączną sumę ponad 130 tysięcy złotych, teraz za popełnione czyny grozi jej kara nawet do ośmiu lat - relacjonuje Żaneta Kowalska z Powiatowej Komendy Policji w Pile. 

Jak ustaliła prokuratura, kobieta prowadziła w Wyrzysku sklep. Działalność gospodarczą wykorzystywała do wyłudzania kredytów bankowych. Pomagała jej w tym zatrudniona pracownica.  Wystawiając zaświadczenia o nieprawdziwych dochodach tej kobiety poprosiła o zaciągnięcie kredytu, który w rzeczywistości był przeznaczony dla oskarżonej -  wyjaśnia prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska. 

Mieszkanka Wyrzyska wykorzystała w ten sposób cztery osoby. Wszystkie odpowiedzą za współudział w wyłudzaniu pożyczek bankowych. Śledztwo wykazało również, że kobiecie udało się też naciągnąć przynajmniej cztery osoby, które zaufały jej i wzięły dla niej pożyczki. Ta część sprawy została jednak umorzona. Jak tłumaczy prokuratura, ponieważ nie doszło tu do fałszowania zaświadczeń, nie ma mowy o klasycznym wyłudzeniu kredytu. Osoby, które czują się poszkodowane będą mogły dochodzić swoich roszczeń na drodze cywilnej. 

Zdaniem radcy prawnego Krzysztofa Wyrwy, biorąc jednak pod uwagę, że kobieta dopuściła się oszustwa nie wobec jednej a kilku osób prywatnych oraz sposób jej działania we wszystkich tych przypadkach był ten sam można było postawić jej również inne zarzuty. Zastanawiam się czy nie powinno być ocenione działanie tej Pani w pryzmacie artykułu 286, czyli zwykłego normalnego oszustwa - tłumaczy prawnik. 

Mieczysława Bernacka jest o tym przekonana, ponieważ jej zdaniem kobieta od początku musiała zdawać sobie sprawę z tego, że popadając w pętlę długów nie będzie w stanie spłacać kolejnych pożyczek pobranych dla niej przez znajomych. Nie wiem jak można nie mieć sumienia i cieszyć się, bo ona patrzy na mnie z taką ironią jakby to ona była tą osobą wygraną - wspomina Bernacka. 

Jej zdaniem osób poszkodowanych przez mieszkankę Wyrzyska może być jednak znacznie więcej. Część jak twierdzi do tej pory nie zdecydowała się opowiedzieć o wszystkim organom ścigania, bo są przez kobietę szantażowane, bądź uciekły za granicę ze strachu przed komornikiem. Pozostaje mieć nadzieję, że surowy wyrok na zawsze odstraszy naciągaczkę od uciekania się do podobnych oszustw.  

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group