Kijem w mrowisko - Trzeba korzystać z okazji [FELIETON]

23.03.2014   Autor: Redakcja
---

Rząd przedstawił plan,  pacjent ma mieć lepiej. Chorzy na raka będą szybko diagnozowani i później skuteczniej niż do tej pory leczeni. Podobnie ma być z pacjentami cierpiącymi na inne przewlekłe i nieuleczalne schorzenia: natychmiastowe skierowanie, błyskawiczne badania i w finale szybka i trafna diagnoza. Brzmi pięknie, ale czy realnie? Moim zdaniem, nie.

Po pierwsze dlatego, że w planie Bartosza Arłukowicza nie ma mowy o likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Zamiast tego słyszymy o zwiększeniu  liczby dokumentów  oraz zatrudnieniu kolejnych urzędników, którzy  raporty, sprawozdania będą sprawdzać i archiwizować. Po co?

- Żeby NFZ mógł pilnować wyznaczonych przychodniom limitów i terminów, (...)oraz by Fundusz mógł zaoszczędzić pieniądze na hospitalizacjach  - tłumaczy autor reformy.

Tymczasem na zbiurokratyzowanie systemu ochrony zdrowia - jako jedną z głównych przyczyn jego niewydolności - od lat wskazują nie tylko lekarze i pielęgniarki, ale przede wszystkim medyczni eksperci i ludzie zajmujący się ochroną praw pacjentów. W wielu przypadkach wypełnianie dokumentów  odbywa się kosztem czasu, który powinien być przeznaczony dla pacjentów - uzasadniają.

Po drugie dlatego, że fundamentem rządowego  projektu skrócenia kolejek do lekarzy specjalistów, ma być  - cytuję ministra - sprawna i zaangażowana praca lekarzy rodzinnych. Czyli tych doktorów, którzy z uwagi na limity wyznaczone przez NFZ, zamiast leczyć i wystawiać skierowania, często sugerują swoim pacjentom - tak, jak ma to miejsce w Pile - by pomocy szukali w Szpitalnym  Oddziale Ratunkowym Szpitala Specjalistycznego. Teraz limity mają zostać wprawdzie poszerzone, ale czy oszczędni lekarze rodzinni będą kierować pacjentów do specjalistów? Minister Arłukowicz nie mówi choćby tego, jak obywatelowi zapewnić podstawową opiekę zdrowotną (POZ) w niedzielę, więc wniosek nasuwa się sam.

Po trzecie dlatego, że w planie Arłukowicza nic nie słychać o przeciwstawieniu się medycznym kombinatorom, którzy by wyciągnąć z systemu jak najwięcej kasy dla siebie, tego samego dnia i o tej samej godzinie, ,,leczą" pacjentów w szpitalu, w przychodni, a często również w swoim prywatnym gabinecie.

Po czwarte ani minister, ani premier nie powiedzieli, kiedy i jak zamierzają oddzielić pieniądze ubezpieczonych czyli obywateli, od decyzji polityków i urzędników. W historii często decyzji bzdurnych, tak jak te, powodujące odsyłanie przez szpitale pacjentów. Można  wymienić jeszcze po po piąte i  po szóste. Tylko po co, skoro Bartosz Arłukowicz szczerze przyznaje: - Będzie bolało, a towarzyszący swemu ministrowi premier Donald Tusk wtóruje: - To będzie operacja bez znieczulenia.

Tylko, że jak zwykle ból i brak znieczulenia dotknie przede wszystkim pacjentów. Dlatego dla nas, mieszkańców Piły i regionu, najważniejsze będzie wykorzystanie głównego hasła reformy ,,skuteczna walka z rakiem". To może być koło zamachowe planowanej budowy centrum radioterapii. Trzeba kuć żelazo póki gorące i wykorzystać czas, gdy klimat jest sprzyjający. Bo nawet jeśli - co wielce prawdopodobne - reforma okaże się kolejnym niewypałem, obiekt pozostanie. A  dla pacjentów  korzyść będzie oczywista.  PIOTR GADZINOWSKI

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group