Dramat pierwszoklasisty. Chłopiec się nie poddaje

Dramat pierwszoklasisty. Chłopiec się nie poddaje

7-letni Jaś nagle stracił przytomność, bez jakiegokolwiek urazu czy wypadku. Okazało się, że ma krwotok śródczaszkowy. Rodzina apeluje o pomoc. 

29 października miał być dla Jasia kolejnym zwyczajnym dniem w szkole. Chłopiec rozpoczął lekcje o godzinie 8:00, jak każdego dnia. Kilka godzin później jego życie zawisło na włosku. Około południa pierwszoklasista nagle stracił przytomność i osunął się na podłogę. Bez żadnego urazu, bez wypadku. Po prostu – dramat, który wydarzył się w jednej chwili.

O 12:30 rodzice otrzymali telefon ze szkoły z informacją, że do ich syna została wezwana karetka. Ojciec chłopca dotarł na miejsce szybciej niż ratownicy. Razem pojechali do szpitala, gdzie wykonano tomografię głowy. Badanie wykazało rozległe krwawienie śródczaszkowe, wymagające natychmiastowego przewiezienia dziecka do placówki z oddziałem neurochirurgii.

Jasio został przetransportowany do Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. – Wszystko działo się błyskawicznie. Lekarze mówili nam, że sytuacja jest krytyczna – wspomina rodzina.

Przed godz. 16:00 chłopiec trafił na blok operacyjny. Neurochirurdzy wykonali kraniektomię – usunięcie fragmentu kości czaszki, by zmniejszyć ciśnienie śródczaszkowe i zrobić miejsce dla obrzęku mózgu. Lekarze nie ukrywali, że zabieg jest skrajnie ryzykowny. Mówili wprost, że dziecko może nie przeżyć najbliższych godzin.

Mimo ogromnego zagrożenia operacja zakończyła się pomyślnie. Rodzina czekała na moment wybudzenia chłopca z nadzieją, że odzyska świadomość i będzie reagować na otoczenie.

Po sześciu dniach podjęto próbę wybudzenia Jasia ze śpiączki farmakologicznej. Niestety – chłopiec nie odzyskał świadomości i nadal pozostaje w śpiączce. Uraz mózgu jest rozległy, a krwiak umiejscowiony w bardzo trudnej lokalizacji. Pierwsze rokowania były wyjątkowo niekorzystne, lekarze mówili nawet o dużym ryzyku trwałego stanu wegetatywnego.

– Trudno uwierzyć, że nasze zdrowe, radosne dziecko w jednej chwili znalazło się w takim stanie. To się nie mieści w głowie – mówią zrozpaczeni rodzice.

Mimo to w ostatnich dniach pojawiły się pierwsze, bardzo subtelne oznaki poprawy. Jaś lekko otwiera lewe oko i porusza prawą ręką. Ruchy nie są świadome, ale stanowią promyk nadziei.

Przed rodziną długa i niezwykle kosztowna walka o przyszłość chłopca. Po stabilizacji stanu zdrowia konieczne będzie wszczepienie odtworzonej kości czaszki, a następnie rozpoczęcie intensywnej, wielomiesięcznej rehabilitacji neurologicznej. Pierwsze tygodnie i miesiące są kluczowe dla rokowań.

Koszty rehabilitacji mogą sięgać 30–40 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego dochodzi konieczność zakupu specjalistycznego sprzętu medycznego oraz w przyszłości odpowiednio przystosowanego środka transportu dla chłopca.

Rodzina przyznaje, że sama nie podoła finansowo tak ogromnemu obciążeniu. Dlatego zdecydowano się na uruchomienie zbiórki i publiczny apel o pomoc.

„Każda złotówka to szansa dla naszego dziecka”

– Zrobimy wszystko, by dać Jasiowi jak największą szansę na powrót do zdrowia. Wierzymy, że nasz synek ma przed sobą życie, o które warto walczyć. Prosimy o pomoc każdego, kto może nas wesprzeć – każda wpłata, każde udostępnienie ma ogromne znaczenie – apelują rodzice.

W internecie pojawiła się zbiórka, dzięki której każdy może pomóc w finansowaniu leczenia i rehabilitacji chłopca. Szczegóły dostępne są na stronie organizatora pod TYM LINKIEM

fot. siepomaga.pl

Komentarze

Funkcja dodania komentarzy pod tym artykułem jest wyłączona. Napisz do nas jeżeli chcesz wypowiedzieć się na ten temat.