Takiej fety dawno nie było. Kibice pilskiej Polonii podziękowali żużlowcom za awans do 2 Ekstraligi żużlowej. Zrobili to na Placu Staszica oraz przed Hotelem Gromada w widowiskowej oprawie. Była scena, telebim, racowisko oraz rozświetlenie najwyższego budynku w mieście w barwach Polonii.
Na niedzielny mecz rewanżowy w finale Krajowej Ligi Żużlowej do Gdańska pojechały trzy autokary kibiców. Do tego oczywiście dołączyły osoby, które dotarły na wybrzeże swoimi autami i pociągiem. Obecni w Gdyńsku oszacowali, że mogło być około pół tysiąca kibiców z Grodu Staszica. Ci co pozostali w Pile w skupieniu oczekiwali na wyniki poszczególnych biegów.
- Nie mogłem niestety jechać do Gdańska, bolałem nad tym. Szukaliśmy różnych innych możliwości śledzenia. Mocno trzymaliśmy kciuki. A jak już był ten bieg, który zaważył o tym, że wygraliśmy i weszliśmy to nie do porównania. Bo dawno czegoś takiego w Pile nie było i z tego trzeba się cieszyć - mówi jeden z kibiców zgromadzonych na Placu Staszica.
Trzeba podkreślić, że awans wywalczony w takich okolicznościach smakował wyjątkowo. Polonia do tej pory jak awansowała do wyższych klas rozgrywek była zawsze w roli faworyta. W tym roku okoliczności były inne. Sami kibice nawet po zwycięstwie 8 punktami w pierwszym meczu finałowym nie do końca wierzyli, że awans jest możliwy.
- Pojechali tam bez strachu, bez obaw. Tak jak mówił kierownik przed meczem. Ten zespół stać na bardzo dużo i oni się po prostu nie boją. Jadą się bawić. Jadą robić swoją robotę. Zrobili to. A co zdecydowało? Tak na prawdę ciężko powiedzieć. Koncentracja na pewno, skupienie od samego początku - dzieli się wrażeniami dziennikarz sportowy ze Sportowej Piły Marcin Grabski.
Trener Norbert Kościuch uważa, że to był “team spirit”. - Trzeba zrozumieć znaczenie słowa drużyna i tylko tyle. Jeżeli ktoś to zrozumie to na tym polega cały fenomen. To musi być drużyna z krwi i kości z prawdziwego zdarzenia i wtedy takie rzeczy się dzieją - mówi.
A same zawody od samego początku przebiegał po myśli Polonii. - Bardzo się cieszyłem jak zobaczyłem pierwszy bieg, że chłopaki mają fajne wyjścia spod taśmy. To troszeczkę mi na serduszku było lżej. Ale wiedziałem, że to będzie ciężkie i trudne spotkanie. Należało cały czas się mieć na baczności - dodaje trener.
Bez wątpienia ojcami sukcesu byli młodzieżowcy Polonii. Kamil Witkowski oraz Jakub Żurek w niedzielę zdobyli po 9 punktów. Ten ostatni dołożył jeszcze punkt bonusowy. - Oni mieli troszeczkę większą presję. My to wykorzystaliśmy spokojem. No i nam się udało - nie kryje zadowolenia Jakub Żurek.
Jednym zawodnikiem, który do końca nie mógł się w pełni cieszyć z awansu był wychowanek Polonii, Tomasz Gapiński. Żużlowiec od maja zmagał się z kontuzją, którą odniósł w meczu rundy zasadniczej ze Startem Gniezno.
- Na play-offy tak na prawdę byłem już gotowy, bo trenowałem. Chłopacy byli w takim sztosie, że nie było za kogo zmienić. Dlatego cieszymy się z tego awansu niezmiernie. Pracowaliśmy na to cały rok - wyjaśnia Tomasz Gapiński.
Teraz przed działaczami praca nad budżetem klubu na nowy sezon. Są już pierwsze przymiarki transferowe. Wygląda na to, że w Pile pozostanie najskuteczniejszy Polak w rozgrywkach, Wiktor Jasiński. Działacze są już po słowie z żużlowcem. Zwycięska feta zakończyła się podświetleniem w barwach Polonii hotelu Gromada.
Komentarze