Samoloty SU-22 stacjonujące dotąd na lotnisku w Świdwinie przechodzą do historii. Dziś wykonały ostatni lot. Piloci pożegnali się też z lotniskami, na których stacjonowały te odrzutowce. Wystartowały z Mirosławca i przeleciały nad Powidzem, Świdwinem, nad poligonem w Nadarzycach i nad Piłą.
Do Piły na ten ulotny moment przyjechali ludzie związani z wojskiem nawet z odległych miast.
- Generalnie całe moje lotnicze życie było związane z samolotami Su-22. Także trochę szkoda, ale wiadomo, czasy się zmieniają. Myślę, że w świadomości tej społeczności naszej lotniczej, ale również tutaj pilskiej, te samoloty jeszcze długo będą funkcjonowały - mówi Waldemar Topol, były dyrektor techniczny Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.
Su-22 to samoloty szturmowo-bombowe, wprowadzone do służby w Wojsku Polskim na początku lat osiemdziesiątych. Cenione za swoją wytrzymałość i zdolność do operowania w trudnych warunkach.
- Pilskie lotnisko to było pierwsze lotnisko, gdzie samoloty Su-22 zaczęły latać bojowo. Także w roku 1984 te samoloty przychodzą do Piły. Mamy ich tutaj maksymalnie 36. Dla nich właśnie zbudowano specjalnie 40 schronohangarów tutaj na naszym lotnisku. Samoloty były nazywane super techniką. Wtedy rzeczywiście były bardzo nowoczesne. O zmiennej geometrii skrzydeł. I tak się zaczyna historia Su-22 w Polsce - opowiada Przemysław Olszyński, dyrektor Pilskiego Muzeum Wojskowego.
Tu – na lotnisku w Pile swoją karierą rozpoczynali też piloci wykonujący ten ostatni przelot. Z tymi samolotami polska armia wchodziła w struktury NATO. Samolot konstrukcji radzieckiej...
- Posiadał duże ograniczenia do systemu metrycznego. Całe NATO funkcjonowało w systemie anglosaskim. Ale cieszyliśmy się, jak małe dzieci będąc wtedy bardzo młodymi ludźmi jeszcze. Mając kabiny oklejone tabelami konwersji, wykonywaliśmy wspólne zadania z sojusznikami - mówi gen.bryg. pilot Maciej Trelka, były dowódca pierwszego skrzydła lotnictwa taktycznego, pilot SU-22.
Pierwsze egzemplarze przyleciały do Piły w 1984 roku. Wówczas generał Maciej Trelka był uczniem liceum w Dęblinie, już wiedział, że chce się związać ze Szkołą Orląt.
- Przyleciał klucz samolotów pod dowództwem pułkownika Likusa. Przeraziły mnie te samoloty swoją ogromną potęgą, którą przedstawiały na tamten czas. Ja, dziecko, które miało 15, 16 lat, zobaczywszy tego potwora, to byłem przerażony. Kilka lat później zasiadłem ze starami i ten samolot dawał mi bardzo dużo radości - dodaje gen.bryg. pilot Maciej Trelka.
Likus: brałem udział w tajnych przygotowaniach do misji kosmicznej
SU-22 to tak zwany taktyczny bombowiec. Konstruowany był do wykonywania taktycznych uderzeń jądrowych.
- Nie jest tajemnicą dla nikogo, że my nigdy nie byliśmy posiadaczami broni jądrowej, ale ci, którzy w owym czasie byli naszymi sojusznikami, przechowywali to uzbrojenie i byli gotowi podnieść się pod nasze samoloty, żebyśmy w niej próbowali dostarczyć. Daleko na zachód Europy - przyznaje były dowódca pierwszego skrzydła lotnictwa taktycznego.
Ci piloci spędzili w tych ciasnych kabinach całe swoje zawodowe życie, ale jak sami przyznają coś się kończy, coś się zaczyna.
- Otrzymaliśmy wielką szansę, jesteśmy beneficjentem programu F-35 i F-50. Nowy etap, nowe wyzwania, nowe możliwości, więc łatwiej. Jest łatwiej go pożegnać, ponieważ wiemy, że jest zachowana ciągłość, że podlegli żołnierze, personel będą mieli pracę, że baza się rozwija - mówi płk Roman Stefaniak, dowódca 21 bazy lotnictwa taktycznego w Świdwinie.
A Su-22 będzie można oglądać na pilskim lotnisku. Już jako nieloty. W przyszłym roku do Tygryska, który ma swoich wiernych fanów dołączy drugi.
- Drugiego musimy dopiero przywieźć do Piły i w przyszłym roku jak zrobimy imprezę w stylu photostop, czyli będziemy samolot wystawiać gdzieś tutaj w miejsca, gdzie możemy go prezentować. Tak jak kiedyś był użytkowany, obsługiwany na lotnisku - zachęca Przemysław Olszyński, dyrektor Pilskiego Muzeum Wojskowego.
Pilskie Muzeum Wojskowe jest jedynym w Europie, które swoje samoloty może wystawić w dowolne miejsce na lotnisku. Nigdzie indziej nie ma takich możliwości. I jak obiecują pasjonaci, nie zabraknie okazji do ich oglądania.
Komentarze