Ukraińskie rodziny zastępcze trafiły do dawnego Domu Dziecka w Szamocinie [UKR]

28.04.2022   Autor: Mateusz Manthai
3838---502
Prawdziwe życie wróciło do wyremontowanego w ekspresowym tempie budynku dawnego domu dziecka w Szamocinie.  W nocy z niedzieli na poniedziałek zamieszkało w nim w sumie 40 osób. To 4 rodziny zastępcze, które do Wielkopolski dotarły po długiej podróży z odległego Chersonia.  
  
3 tygodnie temu chodzieskie starostwo nawiązało kontakt z wolontariuszami ze Lwowa i Kijowa. Ci zadeklarowali, że znajdą rodziny zastępcze, którym pomogą dostać się do Szamocina. Goście z Ukrainy cały czas mają w pamięci to co przeżyli w Chersoniu. Mówią o latających nad głowami pociskach i zrównanych z ziemią domach.  

– Rosyjskie miny. W piwnicy przykrywaliśmy dzieci swoimi ciałami. Domy się paliły. Paliła się ziemia. To wszystko jest bardzo straszne - mówi Mikolaj. 

Mikołaj odłamki traktuje niczym relikwie. Pokazuje je, aby uzmysłowić innym to, co cały czas dzieje się na Ukrainie. Ucieczka z Chersonia też nie należała do najłatwiejszych. Najpierw rodziny musiały wyjechać z okupowanego przez Rosjan miasta, potem przejechać kilkaset kilometrów zniszczonymi w wielu miejscach drogami przez Mikołajów, Krzywy Róg i Chmielnicki, by w końcu dotrzeć do Lwowa. 

- W jednym samochodzie jechało 9 osób, w innym samochodzie 8 osób. Oni długo jechali z Chersonia. Nie spali, nie jedli. Nie mieli możliwości skorzystania z toalety. Inna rodzina jechała autobusem. Kto jak mógł, tak jechał - opowiada Daria Piankova, wolontariuszka. 

Dotarcie uchodźców ze Lwowa do granicy i na miejsce docelowe było już dużo prostsze. Goście szamocińskiego domu potrzebują jednak wielu rzeczy.  Zbiera je starostwo chodzieskie. Potrzeba m.in. ubranek dla dzieci i zabawek.  



– Najmłodsze dzieci, jakie mamy to 2-letni bliźniacy, a najstarsze osoby to dwaj chłopcy, w sumie już mężczyźni. Jeden 22, drugi 23 lata - tłumaczy Mariusz Witczuk, starosta chodzieski. 

Większość gości - ponad 20 osób to dzieci w wieku od 7 do 15 lat. Jedna z rodzin przywiozła także swoją babcię. Uchodźcy chcą odwdzięczyć się wolontariuszom.  Zadeklarowali pomoc przy pielęgnacji ogrodu. Chcą m.in. posadzić kwiaty i warzywa.  

– Pierwszy moment to łzy wzruszenia. Bardzo nam dziękowali za to, co dla nich zrobiliśmy. Oni tak naprawdę nie mają do czego wrócić. To są ludzie, którzy potracili domy. Jadąc tutaj do Szamocina, dwa tygodnie tułali się po Ukrainie, gdzieś po piwnicach - opowiada Arkadiusz Dubert, wolontariusz. 

W najbliższych dniach rodziny będą pod troskliwą opieką urzędników. Dostaną numery PESEL. Później przyjdzie czas na poszukiwanie pracy. Od nowego roku szkolnego dzieci zaczną naukę w okolicznych szkołach.  

***
Правдоподібно життя повернулося, до відремонтованого у короткий термін будинок колишнього будинку малятка в Шамотіні. В ночі, з неділі на понеділок оселилися в нім 40 осіб. То 4 родини опікунів, які до Віелікопольші дісталися після довгої подорожі з Херсону.


3 тижні тому, ходєжскє старовство зконтактувалися з волонтерами зі Львова і Київа. Ті в свою чергу повідомили, що знайдуть родини опікунів, якім допоможуть дістатися до Шамотіна. Гості з України цілий час мають в пам'яті спогади про пережите у Херсоні. Говорять про літаючі над головою снаряди і зруйнованих до землі будинках.
- Росийські міни. У підвалах накривали своїми тілами дітей. Будинки горіли. Горіла земля. То все страшно лякало - говорить Миколай.

Миколай, уламки тримає як реліквію. Показує їх, щоб довести то інним, що цілий час відбувається на Україні. Побіг з Херсону не був такий легкий. Спочатку родини повинні були виїхати з окупованого рускімі міста, потім, проїхати кількасот кілометрів зруйнованих в більшості місцях доріг ,через Миколаїв, Кривий ріг, та Хмельницький, щоб врешті дістатися Львова.

- Одною автівкою їхало 9 осіб, у інним авто їхали 8 осіб. Вони довго їхали з Херсону. Ні спали, не їли. Не було можливості скористатися з туалету. Інша родина їхала автобусом. Хто як міг, так їхали - Дарія Пянкова волонтерка.

Доїзд біженців зі Львова до кордону і до місця перебування , було вже значно простіше. Гості Шамотінського дому, потребують багато речей. Збирають їх ходежське старовство. Потребують вони убрання і іграшок для дітей.

- Наймолодші діти, які в нас є, то – 2 літні близнюки, а найстарші , то хлопці, власне вже чоловіки. Один має 22, а другий 23 роки - говорить Маріуш Вітчук, староста ходєжскій.

Більшість гостей – більше 20 осіб, то діти в віку від 7 до 15 років. Одна з родин, приїхала щє з бабусею . Біженці хочуть віддячити волонтерам . Попросилися до роботи на ділянці садовій. Хочуть їм посадити квіти і овочі.

- Перше враження , то були сльози від розчулення. Міцно дякували нам за те , що для них зробили. Вони насправді вже не мають, куди повертатися. То люди, які втратили домівки. Дорогою до Шамотіна, тулилися по Україні, десь по підвалах - пояснює Аркадіуш Дуберт, волонтер.

У найближчий час, родини будуть під пильним наглядом урядовців. Дістануть номер песель Пізніше надійде час на пошук роботи. Від нового року шкільного, діти розпочнуть навчання в місцевих школах.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group