Moda na morsowanie. Ulegliście jej już?

12.02.2021   Autor: Magdalena Lach
1571---131
Morsowanie tegorocznej zimy cieszy się ogromną popularnością. Coraz więcej osób decyduje się na kąpiel w lodowatej wodzie. Przede wszystkim dla zdrowia, ale okazuje się, że w czasie pandemii lodowata kąpiel to jedna z nielicznych możliwości na aktywność fizyczną.

Niedzielne popołudnie na Płotkach. Parking pełen samochodów, a na plaży ruch, niemal jak w sezonie letnim. I nikomu nie przeszkadza -10 stopni na termometrach. Morsy są w swoim żywiole.

- Bo to jest piękne, bo to jest zdrowe, bo daje satysfakcje, endorfiny. Daje dużo zadowolenia! - przekonuje mors Jacek Buszkiewicz. 
 
Morsowanie to nie nowy trend. W tym jednak roku, za sprawą mediów społecznościowych przeżywa prawdziwy renesans i przyciąga coraz więcej ludzi żądnych wrażeń.

- Chcemy zyskać przez to trochę odporności. Morsuję od 6 lat, nie choruję przede wszystkim, nie używam kurtek żadnych zimowych, butów, rękawiczek. Kompletnie nic - przekonują pilskie morsy. 

Zimowe kąpiele w lodowatej wodzie od dawna znane są ze swoich zdrowotnych właściwości. Organizm się hartuje, polepsza się krążenie krwi, przyspiesza regeneracja.

Chodzi o to, żeby po prostu schłodzić organizm, żeby później rozkurczyły się naczynia krwionośne i to całe dobrodziejstwo z nas wyszło. Wszystkie enzymy się wtedy uwalniają, hormony - zapewnia Maja Angowska, prezes Klubu Morsów Euforia. 
Samo uczucie przebywania w lodowatej wodzie jest fascynujące. Z jednej strony ból, a drugiej radość.

 

W tym roku morsowanie stało się sportem narodowym Polaków. Ogromną popularność lodowatych kąpieli widać też w mediach społecznościowych, które zalewane są zdjęciami z tych odważnych wyczynów. Sutkiem tej nagłej popularności są memy, jak np. ten o tragedii kobiety, która zapomniała sfotografować się podczas morsowania.

- Efekt tego morsowania wynika ze stanu społecznego, w jakim jesteśmy. Pandemia wcisnęła nas do zamkniętych pomieszczeń. Jesteśmy zmęczeni pomieszczeniami, zmęczeni najbliższym otoczeniem i wystarczy drobna furtka otwarta, aby wszyscy spróbowali z tej furtki skorzystać - tłumaczy prof. dr hab. Ryszard Cichocki, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Bo cóż robić w weekend, jak zamknięte pozostają kina, restauracje, siłownie, hotele, czy stoki? Zdaniem wielu, moda na morsowanie jest tylko chwilowa i zaniknie wraz z powrotem do normalności.

Dla chcących spróbować tej przygody podpowiadamy: w każdą niedzielę w południe morsy się zbierają nad jeziorem Płotki w Pile. Wstęp wolny. Wystarczą dobre chęci, przydadzą się też czapka i rękawiczki. 

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group