Sprawa wynagrodzenia dyrektora Artura Bobruka zrobiła się głośna w październiku. Jeden z radnych zakwestionował wysokość pensji dyrektorskiej. Ponadto przekonywał radnych, że dyrektor prowadzi działalność gospodarczą, a nie powinien.
- Urząd skarbowy nie wniósł żadnych zastrzeżeń. Może radni do końca nie wiedzą. Jeżeli by tak było urząd skarbowy te oświadczenie by zakwestionował - mówi Ryszard Goławski, starosta złotowski.
Radny złożył wniosek, aby uposażenie dyrektora zmniejszyć z sześciokrotności przeciętnego wynagrodzenia do czterokrotności, czyli około 30 tysięcy złotych. Wniosek nie trafił pod głosowanie, bo starosta wynegocjował z dyrektorem szpitala nowe warunki umowy.
- Jak się negocjuje coś to trzeba coś wywalczyć. Dobrze, że starosta zauważył ten problem tak wysokiej pensji. Bo przyznał tym, że musi podjąć negocjacje. No, ale jak widać te negocjacje, które prowadził z dyrektorem były nieudane - zastanawia się Tomasz Wojtiuk, radny powiatu złotowskiego.
Starosta złotowski przekonywał, że pensja dyrektora nie jest najwyższą w szpitalu. W placówce pracuje dziesięciu lekarzy, którzy zarabiają więcej - do 50 tysięcy miesięcznie.