Skandalem zakończyła się walka Krzysztofa Głowackiego!

17.06.2019   Autor: Redakcja
948---334
Skandalem zakończył się pojedynek Krzysztofa Głowackiego (31-2, 19 KO) z Mairisem Breidisem (26-1, 19 KO) podczas gali bokserskiej w Rydze. Wałczanin przegrał przez nokaut, jednak najpierw został uderzony łokciem, a następnie sędzie nie przerywał walki mimo, że już dawno było po gongu. Łotysz awansował do finału turnieju WBSS w kategorii junior ciężkiej.

W pierwszej rundzie zawodnicy wzajemnie badali swoje możliwości i nic wielkiego się nie działo. Wszystkie kontrowersje rozpoczęły się od drugiej rundy. W niej najpierw Głowacki uderzył przeciwnika w tył głowy, a po chwili Łotysz zrewanżował się uderzeniem łokciem w twarz. O ile zachowanie Polaka można uznać za uderzenie w ferworze walki, o tyle Breidisa za faul z premedytacją. Po tym ciosie Głowacki leżał na deskach po raz pierwszy, ale sędzia pojedynku nie zakończył i nie zdyskwalifikował zawodnika gospodarzy.

Niedługo potem wałczanin ponownie dwukrotnie leżał na deskach po uderzeniach Breidisa. Ostatnim razem po ciosach, które zostały zadane wyraźnie po gongu kończącym rundę. Nawet jeden z sekundantów Łotysza wybiegł na ring pokazując sędziemu, że już powinna być przerwa. Ten jednak przerwał pojedynek dopiero po kilku sekundach. 
W trzeciej rundzie wyraźnie zamroczony Głowacki nie był w stanie przeciwstawić się Łotyszowi i po kilku ciosach upadł na ring na początku trzeciej rundy. W tym momencie sędzia przerwał walkę.

Tuż po samej walce w wywiadzie telewizyjnym Mairis Breidis przyznał się do uderzenia łokciem oraz atakowania Głowackiego po gongu. Sam zaś Polak przepraszał za walkę. Środowisko bokserskie, szczególnie w Polsce jest mocno oburzone zachowaniem Łotysza i sędziego. Wielu komentarzy zwłaszcza w mediach społecznościowych nie nadaje się nawet do cytowania...

fot. archiwum

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group