Para bezdomnych żyje w lesie, w pustostanie

---

XXI wiek, środek cywilizowanej Europy. Dwoje ludzi w gminie Okonek żyje w warunkach, w których nikt już chyba nawet nie trzyma zwierząt. Problem w tym, że trudno im pomóc...

Bez prądu, wody, ogrzewania oraz bez drzwi, okien, podłogi i sufitu – tak mieszka, choć mieszkaniem to trudno nazwać, dwoje ludzi na terenie gminy Okonek. Opuszczony dom położony na skraju lasu kwalifikuje się do wyburzenia...

Powiem szczerze, zwierzęta w schroniskach mają lepiej, jak ci ludzie, co tu mieszkają. To są ludzie młodzi, im trzeba pomóc, rękę podać - mówi Marek Zalewski, mieszkaniec Okonka.

Postanowił to zrobić emerytowany żołnierz, Marek Zalewski, który chce tej parze pomóc w znalezieniu dachu nad głową. Wymagania są niewielkie.

– Może być pokój, kuchnia, łazienka, tyle dla nas wystarczy
- przekonuje Małgorzata Głowacka.

Przez 5 lat związku Małgorzata i Jarosław tułali się po stancjach, od czasu gdy pół roku temu stracili ostatnią, nie udało im się niczego wynająć. Jak twierdzą stać ich na to.

– Byłbym w stanie zapłacić teraz rachunki, to nie ma problemu - zapewnia Jarosław Głowacki.

Pan Jarosław bowiem ma zasiłek dla bezrobotnych, jego partnerka rentę. Wobec niepowodzenia w poszukiwaniu stancji, postanowili o mieszkanie poprosić gminę, ale...

– Nie, wniosku nie składaliśmy... - przyznaje Jarosław Głowacki.

Kolejka po mieszkanie komunalne w Okonku to kilkanaście nazwisk na liście, ruch zerowy. Szansą byłoby mieszkanie socjalne.

– W tym momencie wszystkie mieszkania socjalne są zajęte, na ten rok kalendarzowy nie mamy żadnych rokowań, że któreś z mieszkań się uwolni - przyznaje Jakub Zabrocki, sekretarz gminy Okonek.

Warunki, w których para przebywa na pierwszy rzut okaz zagrażają ich życiu i zdrowiu. Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Okonku zaproponował Małgorzacie i Jarosławowi ośrodek dla bezdomnych.

– Oni nie są zainteresowani skorzystaniem z tej oferty. My tę ofertę przedstawiamy im systematycznie, za każdym razem kiedy się z nimi widzimy – jak jesteśmy u nich w środowisku, jak oni są u nas. Nie są zainteresowani umieszczeniem w tego rodzaju placówce - zapewnia Brygida Kotschy, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Okonku.

Jak mówią, nie chcą pojechać do ośrodka, gdyż tam nie ma możliwości, by mogli mieszkać w jednym pokoju. Małgorzata i Jarosław choć posługują się tym samym nazwiskiem, nie są małżeństwem, ale chcą być razem.

- To nie jest ten problem, problem polega na tym, że warunkiem bezwzględnym przebywania w tego rodzaju placówce jest zaniechanie nadużywania alkoholu. Ci państwo maja bardzo duży problem, są osobami uzależnionymi - dodaje Brygida Kotschy.

I to właśnie, obok skandalicznych warunków życiowych był powód, dla którego sąd rodzinny odebrał im trzyletniego dziś synka. Z diagnozą tą nie zgadza się Marek Zalewski.

– Wiadomo, każdy piwko wypije. Co oni mają tutaj wieczorem robić? Wypiją i pójdą spać, bo jak to się mówi – lepiej się śpi - mówi mężczyzna.

Śpi się może i lepiej, ale nie zmienia to faktu, że warunki, w których żyje tych dwoje są co najmniej skandaliczne. Mężczyzna od nowego roku chce iść do pracy. Czeka na niego miejsce w zakładzie usług leśnych, o ile... będzie trzeźwy.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group