FAS, czyli trwałe zaburzenia rozwojowe u dziecka spowodowane toksycznym działaniem alkoholu na płód w trakcie ciąży, jest schorzeniem nieuleczalnym. Jednak dzięki indywidualnej i wielokierunkowej terapii można załagodzić objawy choroby i tym samym ułatwić dziecku życie.
4, 5 i 9 latek trafili do rodziny zastępczej w lutym tego roku. Rodzicom biologicznym sąd odebrał prawa rodzicielskie. Nadużywali alkohol. Chłopcami zaopiekowała się rodzina Kaczorowskich.
- Dzieci były zaniedbane, z dużymi deficytami. Były też bardzo, bardzo rozpuszczone. Były niegrzeczne, były głośne, były strachliwe. Wszystkiego też się bały. Dokuczały sobie nawzajem - opowiada Marta Kaczorowska.
Dlaczego? Dopiero badania wykazały, że chłopcy cierpią na FAS, czyli trwałe zaburzenie rozwojowe spowodowane toksycznym działaniem alkoholu w trakcie ciąży ich matki biologicznej. Konkretne zachowanie dziecka z FAS zależy od kilku czynników. Przede wszystkim, w którym okresie ciąży matka piła alkohol. W większości przypadków takie dzieci mają zaburzenia integracji sensorycznej. To problem z odbieraniem bodźców z otoczenia i przyswajaniu ich przez układ nerwowy.
- Potrzebują dużo więcej ruchu niż dzieci bez tych zaburzeń. Potrzebują dużo więcej docisku, czasami hałasu. Czasami chcą się nieustannie kręcić, żeby normalnie funkcjonować - tłumaczy Marta Skrzypczak-Wojtanek, terapeutka integracji sensorycznej.
Dzieci nie radzą sobie również z relacjami społecznymi oraz swoimi emocjami.
- Dużo łatwiej wybuchają złością albo szybciej się zamykają w sobie i mają trudność z nawiązaniem kontaktu. Albo wręcz przeciwnie są bardzo towarzyskie i do obcych osób potrafią się przytulać. Nie rozróżniają tej granicy między tym, kto jest bliską osobą, a tym kto jest obcą. Do której trzeba trzymać dystans - wyjaśnia terapeutka.
W takich przypadkach liczy się czas. Im szybsza diagnoza, tym szybsze rozpoczęcie pracy terapeutycznej z dzieckiem. Terapia jest indywidualna i wielokierunkowa. Z dzieckiem pracuje psycholog, pedagog, logopeda oraz fizjoterapeuta.
- Naszym zadaniem jest przed zajęciami go trochę wyciszyć, troszeczkę go rozluźnić. A czasami przychodzą bym powiedział trochę za luźni i trzeba ich trochę pobudzić. Trzeba ich wzorcowo nauczyć ruchu. Pokazać jak mniej więcej mają funkcjonować - opisuje proces leczenia Wojciech Pietraszkiewicz, fizjoterapeuta.
Dzieci przechodzą także terapię sensoryczną. Chodzi o dostarczanie przez terapeutę odpowiednich bodźców, które akurat w danej chwili potrzebują.
- Moja praca polega na podążaniu za dzieckiem. Obserwowaniu aktywności, które ono wybiera. Dostarczaniu dodatkowych bodźców albo ich wyciszaniu - mówi terapeutka.
Dodatkowo terapeuta zleca zakres ćwiczeń, które dziecko może wykonać w domu. A w przypadku starszych pacjentów uczy, jak sobie radzić w sytuacjach, gdy pojawia się nadpobudliwość...
- A siedzi na lekcji 45 minut. To wtedy wie, że jak zaczynają mu chodzić nogi potrzebuje wyjąć gniotek. Potrzebuje wstać i usiąść - opowiada dalej terapeutka.
Rodzina Kaczorowskich z trójką chłopców na terapię uczęszcza od września. Pierwsze efekty są już widoczne. Chłopcy wcześniej takie proste czynności jak podrzucanie, łapanie piłki wykonywali w chaosie. Teraz już to robią spokojniej i sprawniej. Są postępy.
- Dzieci są wyciszone. Potrafią ze sobą współpracować. Bawią się układając puzzle. Turlają piłkę, czego wcześniej nie było. Był po prostu jeden wielki chaos. Ta zabawa prowadziła po prostu do niczego - opisuje Marta Kaczorowska.
9-letni Wiktor trafił do poradni bez znajomości alfabetu.
- Teraz zna cały alfabet. Potrafi go wypisać, potrafi również czytać. Więc jesteśmy zachwyceni postępem Wiktora - cieszy się Marta Kaczorowska.
Takie postępy można osiągnąć korzystając z pomocy oferowanej przez Centrum Terapeutyczne dla dzieci z FAS przy Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Działa ono w ramach projektu Regionalnej Sieci Diagnostyczno-Terapeutycznej. Dostęp jest do wszystkich specjalistów, dzięki temu dzieci z mniejszych miast, takich jak właśnie Wałcz, nie muszą szukać pomocy wyłącznie w dużych ośrodkach miejskich.
Komentarze