Synek odurzonej 18-latki trafił do pogotowia rodzinnego

25.01.2021   Autor: Artur Maras
1737---151
Ta interwencja odbiła się szerokim echem w całej Wielkopolsce 18-letnia pilanka pod wpływem amfetaminy zajmowała się swoim 10-miesięcznym synkiem. W zabrudzonym m.in. przez psy mieszkaniu interweniowali pracownicy opieki społecznej oraz policja.

Po wejściu do mieszkania 18-latki, pracownicy MOPS-u zastali fatalne warunki. Lokal był zapuszczony. W lodówce brakowało jedzenia a dziecko dostawało przynoszone przez sąsiada parówki. Chłopczyk raczkował wśród psich odchodów. Urzędnicy wezwali policję.

- Warunki, w których funkcjonowała rodzina zagrażały życiu i zdrowiu chłopczyka. W mieszkaniu panował brud, było ono zaniedbane, na podłodze leżały stare pieluchy, resztki jedzenia. Dodatkowo podczas rozmowy z dzielnicową kobieta przyznała, że pod nieobecność dziecka zażyła amfetaminę a następnego dnia odebrała je od rodziny - mówi mł. asp. Jędrzej Panglisz, rzecznik prasowy pilskiej policji. 

Policjanci zabezpieczyli w mieszkaniu ślady białego proszku i zatrzymali 18-latkę. Kobieta mieszkała z dzieckiem w małym mieszkaniu wraz z czterema psami. Zwierzętami zaopiekowało się już Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Chłopczyk trafił do pogotowia rodzinnego. 18-letnia mieszkanka Piły od dłuższego czasu korzystała z pomocy społecznej.

 - Poznaliśmy tę panią jak była na końcówce ciąży - mówi Wanda Kolińska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pile.

Od tego momentu kobiecie pomagał pracownik socjalny oraz asystent rodziny. Dwie osoby odwiedzały ją co kilka dni. Nastolatka miała się starać, ale miała też gorsze momenty. Nigdy jednak aż takie.
- W ubiegłym tygodniu dotarło do nas zgłoszenie, że dziecko płacze i sąsiedzi zgłaszali, że nie są pewni czy reakcje tej pani są właściwe. Natomiast o kwestiach złego traktowania nie było mowy - twierdzi Kolińska.



Bo nie o przemoc domową tu chodziło a o nie radzenie sobie w życiu. Nastolatkę przerosła rola samotnej matki w tak młodym wieku.

- Jestem przekonana, że po kryzysie można podjąć dalszą pracę i że kryzys jest początkiem motywacji, żeby dokonać takich zmian w funkcjonowaniu, które pozwolą na odzyskanie dziecka, na sprawowanie nad nim opieki i wychowywania go w sposób taki w jaki wszyscy chcielibyśmy być wychowywani - dodaje Wanda Kolińska.

To jednak zależeć będzie głównie od 18-letniej matki.

- Jeżeli popełniła taki błąd, to mądra osoba wyciąga z tego wnioski i mówi:  OK, zdarzyło się i teraz co ja mogę zrobić, żeby naprawić swój wizerunek - tłumaczy psycholog, Romana Otto.

Szczególnie w oczach sądu, który zdecyduje czy nie odebrać młodej matce praw rodzicielskich. 18-latka usłyszała zarzut narażenia syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także opieki nad nim pod wpływem środków psychotropowych.

fot. KPP Piła

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group