Odpadający tynk, pleśń, grzyb na ścianach i zalane piwnice

30.01.2019   Autor: Michał Kępiński
---

Odpadający tynk, pleśń, grzyb na ścianach czy zalane piwnice. Tak wygląda kamienica przy ulicy Popiełuszki w Pile. Mieszkańcy choć kilkukrotnie sygnalizowali problem to ich zdaniem Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej nie zrobił nic, by sytuację w tym budynku poprawić.

Od prawie 10 lat trwa batalia mieszkańców lokali komunalnych przy ulicy Popiełuszki w Pile o poprawę warunków w kamienicy. Piszą pisma do Urzędu Miasta i Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Efektów jednak nie widać.

- Jak oni nas tutaj zeszmacili. Co My jesteśmy, jakimiś dziadami. Jesteśmy normalnymi ludźmi - żali się Tomasz Dumza.

I chcą normalnie żyć. Trudno jednak normalnie funkcjonować w takich warunkach. Od dawna nie było tu żadnego większego remontu. Skutek? Grzyb, pleśń i zalane piwnice.

– Woda w piwnicach za przeproszeniem, zgłaszasz im to lekceważą wszystko. Woda po rynnach leci jak zacznie porządnie padać wszystko jest dobrze. Ono mówią, że to zrobią, ale kiedy to zrobią? Kiedy kamienica się zawali? - pyta Tomasz Dumza, mieszkaniec kamienicy przy ul. Popiełuszki.

Tym bardziej, że w ostatnim czasie z kamienicy odpadł spory kawałek tynku na chodnik, przed wejściem do klatki schodowej. Nie wiele brakowało, a doszłoby do tragedii.

– W naszym kraju jest tak, że musi dojść do tragedii, jeśli dojdzie do tragedii wtedy jest nagłaśniane, wtedy jest cokolwiek robione. Jak tak dalej będzie robione to sobie nie wyobrażam. Mamy dzieci, dzieci chodzą tu do szkoły no niech coś spadnie, kto za to odpowie - pyta Anna Leda, mieszkanka kamienicy przy ul. Popiełuszki.

Mieszkańcy odnoszą wrażenie, że są traktowani jak poprzedni lokatorzy, którzy doprowadzili mieszkania do ruiny.

– Był taki smród, wiecznie pijaństwo, jakieś grupki przychodziły, papierosy. Nie dało się przejść. Teraz My mieszkamy i traktują nas podobnie - żali się Anna Leda.

A nowi lokatorzy remontują swoje mieszkania. We własnym zakresie i na własny koszt pomalowali klatkę schodową. Ale to za mało.

– Mam basen jak są obfite opady deszczu niestety mogę hodować karpie. No stęchlizną czuć jak nie wiem i bez przerwy śmierdzi. Szkoda słów - mówi Teresa Dowgird-Bzówka, mieszkanka kamienicy przy ul. Popiełuszki.

Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w 2012 roku zlecił remont. Wyremontowano dach, docieplono strop ostatniej kondygnacji, założono w budynku centralne ogrzewanie. Na więcej nie ma pieniędzy. Zdaniem urzędników to lokatorzy są po części winni obecnej sytuacji.

– Przy stolarce zbyt szczelnej, zbyt małej wymianie ciepła dochodzi do zawilgoceń. Najemcy nie są do końca tego świadomi, zrzucają winę na nas, a niemniej jednak po zapoznaniu się ze szczegółami tych spraw no to powinni troszeczkę więcej inicjatywy ze swojej strony wykazać, oni mają bezpośredni wpływ na użytkowanie tych lokali - wyjaśnia Jarosław Bukowski, kierownik działu technicznego MZGM w Pile.

Z taką opinią nie zgadzają się sami lokatorzy. Za ogrzewanie każdy z nich płaci ponad 500 złotych miesięcznie.

– Mi już ręce opadają. Ja naprawdę wkładam dosyć duże koszty jeśli chodzi o remont mieszkania. Podłogi robiliśmy dwa razy, za każdym razem musieliśmy zmieniać materiał, bo coś się działo. W tej chwili mamy kafelki, trzy razy mąż robił fugi, no niestety blok pracuje, fuga wypada, są dziury, więc tak naprawdę nie widzę sensu żeby robić cokolwiek - dodaje Anna Leda.

Zadłużenie poprzednich najemców względem MZGM wynosi prawie 40 tys. złotych. Nowi lokatorzy nie mają długów wobec administratora, jednak to oni ponoszą teraz konsekwencje tych zaniedbań.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group