W pożarze domu stracili wszystko...

---

W kilkanaście minut stracili wszystko, wyszli z domu tak jak stali, w piżamach i kapciach. Siedmioosobowa rodzina z Górznej-Wybudowanie w pożarze straciła dom. Dach nad głową zapewniła im gmina, a ludzie otworzyli serca i spontanicznie ruszyli z pomocą.

5-letni Borys ubolewa nas stratą ulubionej piłki, ale oprócz piłki rodzina Borysa i Zuzi straciła... wszystko. Stało się to w pożarze, do którego doszło w czwartek wczesnym rankiem, strażacy dostali zgłoszenie, że:

- Budynek, czyli górna część jest objęta całkowicie ogniem. W momencie dojazdu pierwszych jednostek straży pożarnej zgłoszenie potwierdziło się, budynek był całkowicie objęty ogniem – mówi Kazimierz Wiebskowski, rzecznik prasowy KP PSP w Złotowie.

W domu była wówczas pani Joanna z matką i dwójką dzieci. Całej rodzinie życie uratowała 6-letnia Zuzia
- córka się obudziła z krzykiem, z płaczem „mamo ogień, mamo ogień”. Ja myślałam, że jej się coś śni... Niestety, to nie był sen... Dziewczynka obudziła się w ostatniej chwili, kilka minut później na ratunek byłoby za późno.

- Zobaczyłam, że w kominie jest pełno ognia, u brata w pokoju też pełno ognia, otworzyłam drzwi na korytarz, do góry spojrzałam, strych cały w ogniu, szybko poszłam ubrać dzieci – mówi Joanna Cofał, poszkodowana.

I to, co pani Joanna założyła wtedy na siebie i dzieci, to jej jedyny majątek. Z pożaru nie ocalało praktycznie nic. Pomoc rodzinie składającej się z 5 dorosłych osób i dwójki dzieci przysługuje z ośrodka opieki społecznej, który wypłaci zasiłek.

Staramy się zorganizować konto, staramy się zorganizować zbiórkę. Dziś w urzędzie była zbiórka pieniędzy. Będziemy pomagali w kwestiach formalnych przy odbudowie domu, w uzyskaniu pozwolenia i innych formalnościach – mówi Piotr Lach, wójt gminy Złotów.

A plany odbudowy domu owszem, są, ale to najwcześniej na wiosnę. Do tej pory rodzina pani Joanny może przebywać w lokalu zastępczym nad sala wiejską w Górznej, w której już zaczęli się urządzać. W dużej mierze dzięki zupełnie obcym ludziom, takim jak pani Sandra, która wraz z grupą koleżanek, w ciągu zaledwie 20 minut zebrała trzy samochody darów.

Był wielki odzew, Facebook huczał, ludzie są wspaniali, wszyscy pomogli, mamy 3 samochody zapakowane i jedziemy do pogorzelców zawieść wszystko – mówi Sandra Przybyszewska, grupa „Mamy z miasteczka Złotów”.

Być może dzięki spontanicznej pomocy ludzi z całej okolicy dzieci pani Joanny będą mogły szybciej zapomnieć o tym, co się stało. Podstawowy byt rodzina ma zapewniony, ale kiedy rozpoczną odbudowę domu, przyda się…wszystko.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group