Biegnie w samych szortach przez kraj. Zbiera pieniądze na hospicjum dla dzieci

05.02.2024   Autor: AK
1911---387
W samych szortach i czapce przebiegł 300 kilometrów. Przed nim jeszcze 200. Łukasz Szpunar Iceking, rekordzista księgi Guinnessa w przebywaniu pod lodem bije kolejny rekord. Jednak w tym przypadku nie o wyczyn chodzi. Biegacz zbiera pieniądze na dokończenie budowy hospicjum dziecięcego. W sobotę wieczorem przybiegł do Piły, a dziś rano opuścił nasze miasto.  
 
Gorące powitanie na Wyspie zorganizowały mu pilskie morsy. Łukasz ma już za sobą ponad 300 km. Nie jest profesjonalnym biegaczem. Po drodze zmaga się nie tylko z zimnem, ale i bólem.  
 
- Wiem, że mój ból będzie trwał 14 dni, i zniosę ten ból, bo warto jest znieść ten ból, bo te dzieci cierpią nieraz kilka miesięcy, kilka lat, a to miejsce jest potrzebne, żeby mniej cierpiały i to jest moja wielka motywacja, żeby to zrobić - przekonuje Łukasz Szpunar – Iceking. 
 
Czyli przebiec 504 km. Promuje przy tym zrzutkę na hospicjum dziecięce. Dom Aniołków - już stoi, ale potrzeba pieniędzy na jego wykończenie i wyposażenie. Stanął w Skowierzynie na granicy trzech województw: podkarpackiego, świętokrzyskiego i lubelskiego. Specjalnie, w takim miejscu, by wypełnić białą plamę na mapie. ABY WESPRZEĆ BUDOWĘ HOSPICJUM DLA DZIECI WYSTARCZY KLIKNĄĆ TU.  
 
- Chcę, żeby cała Polska się dowiedziała, a gdybym biegł ubrany, pewnie nikt by się nie dowiedział, a tak to coraz więcej osób się dowiaduje - dodaje rekordzista. 

I zasila zrzutkę na hospicjum. Łukasz chce zebrać 504 tysiące, czyli tyle ile kilometrów przebiegnie przez Polskę. Ma wsparcie fizjoterapeuty, który zaczyna pracę, gdy Iceking odpoczywa...  
 
- Staram się zapanować nad jego obrzękami, które no niestety stają się coraz większe, szczególnie w okolicy od kostki do kolana, wspomagam się maszyną do drenażu limfatycznego, a także koncentratorem tlenu, bo jak się okazało, po trzecim dniu Łukaszowi zdarza się mieć problemy z oddechem podczas snu - przyznaje Marek Kołtuniak, fizjoterapeuta. 

 
Łukasz pobił rekord Guinnessa w siedzeniu w lodzie. W tak ekstremalnych warunkach wytrzymał 4 godziny i 2 minuty. Było to możliwe dzięki współpracy z hipnoterapeutą, który także i teraz towarzyszy mu w drodze.  
 
- Łukasz jest w stanie to zdecydowanie lepiej przyjąć, kiedy wchodzimy w ten tzw. trans hipnotyczny. Trans hipnotyczny to nic innego jak obniżenie częstotliwości fal mózgowych - mówi Bartłomiej Florek, psycholog i hipnoterapeuta.  
 
Takie programowanie daje mu siły do walki z fizycznym bólem.  

- Kolana odmawiają mi posłuszeństwa, łydki odmawiają mi posłuszeństwa, stopy odmawiają mi posłuszeństwa, każdy kolejny krok jest w pewnym momencie katorgą, byliśmy przygotowani, że tak będzie. Natomiast przełamanie tego w rzeczywistości, kiedy to ma miejsce polega na tym, że: ok, Łukasz zaakceptuj to, puść. Bo jak będziesz z tym walczył, to wiadomo, to z czym walczymy, przed czym uciekamy zawsze nas dopadnie - tłumaczy Bartłomiej Florek. 
 
I rola hipnoterapeuty polega właśnie na tym, by puścił. W poniedziałek rano wyruszył z Piły w dalszą trasę. Tu miał najdłuższy odpoczynek. W czwartek ma dotrzeć do Milena. Na mecie powitają go morsy podczas międzynarodowego zlotu. Na pewno zostanie powitany jak bohater.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group