Mały procent - duża sprawa: Miłosz Mrotek

---

Który z chłopaków w wieku 9 lat nie chciałby pograć w piłkę, albo pojeździć na rowerze. Oczywiście, że każdy, ale nie dla każdego to takie łatwe zadanie. Tak właśnie jest z Miłoszem, któremu przykurcze i sztywność w stawach utrudnia nawet zwykłe chodzenie. Ale szansą dla chłopca jest intensywna rehabilitacja. Poznajmy Miłosza.

Miłosz urodził się o czasie, duży i na pierwszy rzut okaz zupełnie zdrowy. Szybko się jednak okazało, że nie zupełnie tak jest. – Po stópkach było to poznać. Nienaturalny kształt stópek, jak powinno mieć dziecko. Już po tym widzieliśmy, że coś jest nie tak. Potem była kontrola u ortopedy. Lekarz ortopeda stwierdził, że ma wadę, poza tym duże przykurcze - tłumaczy Anna Mrotek, mama Miłosza.

Ta wada to artrogrypoza, czyli wrodzona sztywność stawów. Chłopiec tuż po postawieniu diagnozy zaczął być rehabilitowany. Niestety za jej pomocą nie udało się zlikwidować wszystkich problemów. – Rehabilitacja przyniosła tylko częściowe efekty. Tylko częściowo przykurcze zniknęły w stawach biodrowych. Pozostały w stawach kolanowych no i stópki - dodaje mama Miłosza.

Dzisiaj Miłosz ma 9 lat i cały czas boryka się z problemami, które przyniosła mu choroba. – Najbardziej widoczne podczas rehabilitacji jest ograniczenie ruchomości stawów kolanowych. Maksymalny zakres zgięcia wynosi około 30 stopni, czyli pracujemy nad poprawą jakości chodu - wyjaśnia Paweł Jaros, rehabilitant Miłosza.

A chodzić Miłosz zaczął dopiero w trzecim roku życia. Był już wówczas po czterech operacjach i do chodzenia się nie kwapił. Do czasu... – Dużą inspiracją również był jego brat, który urodził się dwa lata później i po roku czasu zaczął chodzić. Miłosz w sumie mógł już chodzić, ale był jakiś opór, bał się, nie chciał stanąć na te nogi, ale jak widział, że brat chodzi, to jakby go zainspirował i zaczął też samodzielnie chodzić - opowiada Anna Mrotek.

U Miłosza oprócz problemów, które powoduje artrogrypoza, były także inne problemy. Chłopiec miał operowane serce oraz oko. Poszedł rok później do szkoły. Chodzi do pierwszej klasy, razem z bratem. W szkole, jak to w szkole – różnie bywa. – Stara się, chociaż jest u niego taki upór, że robi to co chce. Nie chce się podporządkować pani nauczycielce. Ale potrafi czytać, zna literki. Nie bardzo chce pisać, z tego względu też by była potrzebna terapia ręki - dodaje mama chłopca.

Terapia ta należy do tych zabiegów rehabilitacyjnych, które u chłopca są wykonywane podczas turnusów rehabilitacyjnych. Koszt takiego jednorazowego wyjazdu to około 5 tys. zł, w roku powinno być ich kilka w roku. Taki wydatek, to duże obciążenie dla budżetu państwa Mrotków. Ale pomóc może każdy. Wystarczy przeznaczyć 1 procent swojego podatku na rzecz Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”, wpisując nr KRS 0000186434 oraz nr subkonta Miłosza 103/M.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group