Monika Płatników z Szydłowa jeszcze pół roku temu była szczęśliwą żoną i mamą małej córeczki. W czerwcu zdiagnozowano u niej bardzo rzadki nowotwór. Dziś już po operacjach ratujących życie potrzebuje naszego wsparcia na dalsze leczenie i rehabilitację.
Monika pół roku temu z ostrym bólem brzucha trafiła na gastroskopię. Lekarz już po badaniu powiedział jej, że nie wygląda to dobrze. Po 10 dniach przyszedł wynik: rak dwunastnicy. Nie wie, czy lekarze będą ratować życie, czy jedynie je przedłużać.
- Dowiaduję się natomiast, że czeka mnie największa operacja w obrębie jamy brzusznej, jaką zna współczesna chirurgia. Nie przeraża mnie to - może to efekt leków, a może po prostu ogromna chęć życia, ponad wszystko i bez względu na konsekwencje - mówi Monika Płatników.
14 lipca przechodzi operację wycięcia dwunastnicy, połowy trzustki, części żołądka oraz pęcherzyka żółciowego. Dochodzi do ostrej niewydolności oddechowej i trafia na OIOM.
- Później wracam na oddział. Pionizują mnie, karmią przez cewnik centralny, tracę kilogram dziennie, przechodzę szereg badań - w tym najważniejsze, czyli sprawdzenie szczelności zespoleń. Podchodzę do niego dwa razy, bo za pierwszym razem tracę przytomność - mówi Monika.
ABY POMÓC MONICE W WALCE O ZDROWIE WYSTARCZY KLIKNĄĆ TU
Ta rozległa operacja utrudnia jej codzienne funkcjonowanie: - o bólach narządowych i powięziowych promieniujących do pleców, o pooperacyjnym zapaleniu kikuta trzustki, o cukrzycy jako powikłaniu pooperacyjnym, o problemach trawiennych, nieprzyswajaniu składników odżywczych, problemach z poruszaniem, bólach zębów wynikających z niedoborów - o codziennym zmaganiu się z rzeczami, o których większość ludzi nie ma pojęcia.
Jej rodzinie wyczerpują się środki na leki, konsultacje i rehabilitację. Teraz Monika założyła zbiórkę. 80 tysięcy to koszt minimalnego rocznego leczenia.
- Do listopada radziłam sobie z tym obciążeniem finansowym. Pod koniec miesiąca zwyczajnie się pod nim załamałam.Nie mogę już dłużej robić tego sama, bo każdy miesiąc jest dla mnie ważny. Muszę nabrać sił, regularnie się rehabilitować, wyleczyć wszystkie stany zapalne - słowem, przywrócić i utrzymać ciało w jak najlepszej kondycji. Powrót do zdrowia po takim raku trwa minimum rok. Każda kolejna dolegliwość opóźnia ten proces, a co najgorsze - daje chorobie otwarte drzwi do wznowy, której nie chcę i której w obecnym stanie zwyczajnie bym nie przeżyła - przyznaje Monika.
I ma do czytelników prośbę: - spójrz na moje zdjęcie. Miesiąc przed diagnozą dostałam pora z hasłem „Pora na badania”. Nie mogło być wyraźniejszego sygnału. Badaj się. Nawet jeśli nikt nie chce zlecić Ci badań - zrób je sam/sama. Najwyższa PORA jest dziś.
Komentarze