Maleńka Zuzia dwa dni przed śmiercią opuściła szpital

02.12.2021   Autor: Jakub Sierakowski
2171---235
Wracamy do tematu śmierci 1,5 miesięcznej Zuzi ze Złotowa. Dziewczynka zmarła kilka dni temu. W sprawie pojawiają się nowe fakty, a także pytania, czy można było uniknąć tej tragedii. 

Tragedia wydarzyła się kilka dni temu w jednym z mieszkań przy pl. Paderewskiego w Złotowie. Do policji wpłynęło dramatyczne wezwanie. 

- Dyżurny KPP w Złotowie został poinformowany o śmierci niemowlaka. Godzinę wcześniej zespół ratownictwa medycznego reanimował dziecka – nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych - relacjonuje mł asp. Damian Pachuc, rzecznik prasowy złotowskiej policji. 

1,5 miesięczna Zuzia zmarła na skutek obrażeń czaszkowo-mózgowych, m.in. krwiaka i pęknięcia kości potylicznej. Pod zarzutem zabójstwa zatrzymano i tymczasowo aresztowano matkę oraz jej partnera – nie wiadomo, czy biologicznego ojca Zuzi. Złotowska policja przed tą tragedią, nigdy nie interweniowała w domu tej rodziny. Jednak jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zarówno matka, jak i jej partner mają za sobą kryminalną przeszłość - mężczyzna był znany policji za znęcanie się nad poprzednią partnerką. Jak się okazuje, rodziną interesował się złotowski MOPS.

Nie żyje kilkutygodniowa dziewczynka. Policja zatrzymała matkę i jej konkubenta 

Kobieta wraz z Zuzią i dwójką dzieci z poprzedniego związku, przeprowadziła się do Złotowa kilka tygodni temu z Bydgoszczy. I to właśnie tamtejszy Ośrodek Pomocy Społecznej, którego kobieta była podopieczną, wysłał do złotowskiego ośrodka informację o tym fakcie. Jak się okazuje, jego pracownicy byli z wizytą w mieszkaniu rodziny w dniu śmierci Zuzi. Mężczyzna miał być wtedy w pracy. Nic nie zapowiadało tragedii. 

- Asystent widział dziecko, był blisko Zuzi. Nic nie wskazywało na to, żeby dziecko było bite. Zachowywało się normalnie, matka brała ją na ręce w sposób prawidłowy, było przygotowywane jakieś mleko. Asystent zauważył jednak, że nie potrafiła powiedzieć kto jest lekarzem rodzinnym Zuzi - mówi Piotr Brewka, kierownik MOPS-u w Złotowie. 
A także nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego jeszcze w Bydgoszczy miała nadzór kuratora. W związku z tym i przeszłością matki, pracownicy MOPS-u zaproponowali objęcie jej rodziny opieką asystenta, na co kobieta się zgodziła. Praktycznie w tym samym czasie do dziewczynki przyszła pielęgniarka środowiskowa. Wszystko to w związku z pobytem Zuzi w złotowskim szpitalu, z którego wyszła zaledwie dwa dni przed śmiercią. 

 

- Rozmawiałam z lekarzami oddziału dziecięcego, gdzie dziecko było hospitalizowane około miesiąc czasu. Do oddziału trafiło wychłodzone i wyziębione, nie miało oznak bicia. Przybrało na wadze i w stanie dobrym zostało wypisane do domu - twierdzi Terasa Marchlewicz- Pachuc, rzecznik prasowy złotowskiego szpitala. 

Z informacji uzyskanych w szpitalu, wynika, że informacje o stanie Zuzi w momencie przyjęcia jej do szpitala trafiła do MOPS. Ośrodek  temu zaprzecza i twierdzi, że nie otrzymał żadnego zgłoszenia. Nowe światło na postawę matki, rzuca informator, który zadzwonił w tej sprawie do redakcji. 

- Dziecko było zaniedbane, zagłodzone i ogólnie było widać, że matka się nim nie interesowała. Nawet nie przychodziła w odwiedziny. Jak dziecko zostało wypisane w godzinach porannych, to dopiero po kilku godzinach po nie przyszła - opowiada kobieta. 

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Zatrzymanej parze 27-letniej Joannie B. i jej 28-letniemu konkubentowi Rafałowi Z. za zabójstwo grozi dożywocie. 

Dwoje dzieci z poprzedniego związku kobiety trafiło do rodziny zastępczej.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group