Sinice w Złotowie. Nad jeziorem Zaleskim to chleb powszedni

05.08.2020   Autor: Jakub Sierakowski
1022---121
Sinice w Złotowie. Nad jeziorem Zaleskim to chleb powszedni. Pojawia się więc pytanie, czy ten odwieczny problem można rozwiązać.

Czerwona flaga na plaży to widok, który na stałe wpisał się w krajobraz jeziora Zaleskiego. Praktycznie co drugi dzień nie można się tam kąpać. Powód jest jeden, za to groźny dla zdrowia ludzi - sinice.

- Jezioro jest stosunkowo płytkie, narażone na silne działanie wiatru. Przy tej koncentracji substancji biogennych, azotu, fosforu, która tam się nagromadziła ze względu na mocno rolniczą zlewnię, a z drugiej strony na bliskość miasta, to ten problem będzie się niestety pojawiał - wyjaśnia przyrodnik dr Paweł Owsianny, dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile. 

Rozwiązań jest kilka. Przede wszystkim odcięcie rolniczych zlewni, które wpływają do jeziora. Po drugie odpowiednie zarybienie drapieżnikami, m.in sandaczami, które będą wzburzać wodę.

W przypadku jeziora Zaleskiego pojawia się jednak ryzyko, że na to może być już za późno. Ostatecznym rozwiązaniem jest chemiczna rekultywacja, której koszt jest bardzo duży, liczony nawet w setkach tysięcy złotych.

- Nie może być już takich sytuacji, że woda będzie ulegała takim dewastacjom, że sinice wykluczają nam ten obiekt z użytku. Są na to bardzo kosztowne metody i sposoby. Dzisiaj może nas na to nie stać, ale na pewno będziemy to uwzględniać w działaniach z tych środków - zapewnia Adam Pulit, burmistrz Złotowa. 

Czyli funduszy norweskich. Miasto walczy o 10 mln euro za koncepcję Wielkopolskich Zdrojów. A czyste wody i jeziora są jej ważnym elementem.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group