Pszczoły przed sąd

11.11.2015   Autor: Redakcja
---

Mieszkaniec wsi chce się pozbyć pasieki swojego sąsiada. Sąsiedzkie porachunki rozstrzygała straż miejska i policja, teraz sprawa trafiła przed sąd. Właściciele pasieki zastanawiają się, dlaczego dopiero teraz owady zaczęły przeszkadzać sąsiadowi, skoro hodowla istnieje od 15 lat.

Sąsiedzki konflikt o pszczoły trwa. We wsi Biała, nieopodal Trzcianki znajduje się niewielka pasieka. Jest w niej 25 uli, czyli kilkanaście rodzin pszczelich. Teraz pasieka może zostać zlikwidowana. Sąsiad skarży się, że został trzykrotne użądlony. Twierdzi, że to zagraża jego życiu. - Myślą, że ja udaję, a ja mam papiery - zrobiłem sobie testy. Na osy nic, na pszczoły 15,7/17. W tym roku z obawy przed pszczołami w ogóle nie czułem się swobodnie - mówi Jan Feciaszko, sąsiad pasieki. Pan Jan musi zażywać leki odczulające. Po użądleniu puchnie i słabnie. W minionym sezonie trafił nawet na oddział pilskiego szpitala.

Właściciel pasieki odpiera zarzuty. Twierdzi, że pszczoły nie są groźne, chyba że ktoś zachowuje się wobec nich  agresywnie. - Ule są odnawiane, zakupowany jest sprzęt, lekarstwa po to, żeby pasieka była zdrowa. Zakupowane są matki pszczele po to, aby nie żądliły mnie, jako pszczelarza czy okolicznych sąsiadów - mówi Przemysław Lipiecki, właściciel pszczół.

Sąsiedzki konflikt przeniósł się na wokandę sadową. Przed wymiarem sprawiedliwości użądlony kilkakrotnie mężczyzna domaga się, aby ule zostały przeniesione 100 metrów dalej, za posesję właścicieli.

Tymczasem, jak twierdzi pszczelarz, nie jest to miejsce odpowiednie dla jego hodowli. Pszczoły muszą mieszkać na przystosowanym terenie, w którego pobliżu znajduje się magazyn na pszczele ramki czy poidło. Co więcej, ule powinny być postawione na twardym gruncie i w cieniu. W innym przypadku wosk się roztopi, co zagraża przetrwaniu pszczelich rodzin. Wskazane przez sąsiada miejsce nie spełnia tych warunków.

Właściciele pasieki zastanawiają się, dlaczego dopiero teraz owady zaczęły przeszkadzać ich sąsiadowi. Przez 15 lat nie było z tym problemu. Podejrzewają, że sprawa ma drugie dno. - Sąsiadowi może nie przeszkadzają tak pszczoły, jak dopłata unijna, którą brał przez kilka lat. Przez jakiś czas to mój syn uprawiał jego grunt. I siał dla pszczół miododajne i nektarodajne rośliny. A teraz sąsiad wystawił dom na sprzedaż i zaczęło się - mówi Zdzisław Lipiecki, ojciec pszczelarza.

*

Pszczoły z pasieki pana Lipieckiego są przystosowane do życia w warunkach miejskich. To specjalny gatunek, który może bytować nawet koło bloków, czy w innych publicznych miejscach. Owady z tej rodziny znajdują się m.in. przy sejmie w Warszawie czy w centrum Poznania. Niebawem owady mają się pojawić również na pilskiej Wyspie.

Przeczytaj więcej o: pszczoły, sąsiedzki konflikt,

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group