23 wyjazdy spowodowane alarmem czujki tlenku – to tegoroczne statystyki pilskiej straży pożarnej. Na szczęście jest coraz mniej wyjazdów do zatruć, a więcej do fałszywych alarmów. Trwa tydzień świadomości takich zagrożeń. Strażacy w całym kraju prowadzą akcję prewencyjną związaną z bezpieczeństwem w sezonie grzewczym.
- Najważniejszym elementem jest wyposażenie domostwa, mieszkania w czujkę tlenku węgla. Ale również dzisiaj mówimy już o dodatkowym zagrożeniu związanym z dymem. Zatem niezmiernie ważnym elementem jest również wyposażenie mieszkania w czujkę dymu - radzi mł. kpt. Mateusz Kentzer, rzecznik prasowy pilskich strażaków.
- Zarówno tlenek węgla i sam dym są bardzo dużym zagrożeniem, śmiertelnym zagrożeniem dla mieszkańców. Zatem apelujemy i prosimy o to, aby takie urządzenia się wyposażać, bo one bezpośrednio wpływają na nasze bezpieczeństwo. Są elementem, który w bezpośredni sposób i właściwie można powiedzieć jedyny sposób ratują nasze życia - dodaje strażak.
I to widać w statystykach. W ubiegłym roku było 28 takich zdarzeń, a w tym 23. Strażacy reagują na alarm wysłany przez taką czujkę. Wśród tych wezwań większość była spowodowana wyczerpaną baterią czujki albo przeterminowaniem urządzenia. Na szczęście. Dzięki tym niewielkim urządzeniom zmniejszyła się liczba wyjazdów do zatruć tlenkiem węgla.
Kupujmy czujki, które są przede wszystkim certyfikowane. Nie kupujmy urządzeń, które nie posiadają znaków certyfikacji. I co ważne, zalecamy, żeby te czujki przede wszystkim miały wyświetlacze.
Bo na wyświetlaczu czujka pokazuje wartość tlenku węgla w mieszkaniu, a w razie słabej baterii pojawi się odpowiedni komunikat, dzięki czemu strażacy nie będą wzywani do fałszywego alarmu. Od 2030 roku wszystkie domy będą musiały mieć zainstalowane czujki tlenku.
Komentarze