Powstanie Wielkopolskie na terenie północnej Wielkopolski

27.12.2021   Autor: Redakcja
5962---1008
W poniedziałek 27 grudnia mija 103. rocznica wybuchu Powstania Wielopolskiego. Co działo się na naszej ziemi przeszło 100 lat temu? Dlaczego Piła nie była objęta walkami? Przedstawiamy Wam krótki rys historyczny kilku bitew stoczonych na terenach północnej Wielkopolski. Warto pamiętać, że tych starć było znacznie więcej. 

26 grudnia 1918 roku, o godzinie 21.10 na poznański dworzec główny, zwany wtedy cesarskim, wjechał skład jadącego z Gdańska przez Piłę pociągu ze światowej sławy pianistą i polskim dyplomatą Ignacym Janem Paderewskim. Niemcy nie zdołali powstrzymać ani wjazdu pociągu na peron, ani setek poznaniaków wiwatujących na cześć dostojnego gościa. Po powitalnych przemówieniach, gości przewieziono do Hotelu Bazar, gdzie przyjął ich Prezydent Poznania Jarogniew Drwęski oraz członkowie Naczelnej Rady Ludowej. Z okna nad wejściem do hotelu Ignacy Jan Paderewski przemówił do zgromadzonych na Wilhelmplatz (dzisiejszy Plac Wolności) rzesz poznaniaków.

Dzień później, 27 grudnia, Niemcy widząc euforię Polaków przystąpili do działania i wraz z żołnierzami 6 pułku grenadierów zorganizowali manifestację, która spod koszar ruszyła w kierunku placu Wolności. Niemieccy manifestanci zniszczyli po drodze siedzibę Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, zrywali flagi państw ententy i skandowali hasła przynależności Wielkopolski do Rzeszy Niemieckiej. Polskie oddziały Służby Straży i Bezpieczeństwa oraz Straży Ludowej stały w gotowości. Około godziny 17 sytuacja wymknęła się spod kontroli, padły pierwsze strzały… wybuchło Powstanie Wielkopolskie.

Piła
Echa wydarzeń poznańskich z 27 grudnia dość szybko dotarły do regionu nadnoteckiego oraz do Piły. Polacy zaczęli się organizować i przystępować do oddziałów powstańczych, mimo iż w niektórych powiatach północnej Wielkopolski stanowili jedynie 20-30% ogółu ludności. Niestety akcję zbrojną ludności polskiej znacznie utrudniał silny pilski garnizon wojskowy armii niemieckiej, którego główny trzon stanowiły: lotnictwo oraz zasłużony i ostrzelany na frontach I wojny światowej 149. Pułk Piechoty. 30 grudnia 1918 roku doszło do spotkania przedstawicieli Rad Ludowych Okręgu Nadnoteckiego w Pile. Na miejsce spotkania wybrano mieszczący się przy Nowym Rynku (obecnie Plac Zwycięstwa) dom sekretarza pilskiej Rady Ludowej – Teofila Drozdowskiego. W spotkaniu brali również udział m.in. ks. Ignacy Czechowski z Chodzieży, ks. Zygmunt Dykiert z Piły, por. Zdzisław Orłowski i Włodzimierz Raczyński z Czarnkowa. Niemcy aresztowali Orłowskiego i Raczyńskiego. Jednak po dwóch godzinach ich zwolniono. Ostatecznie zebrani w komplecie postanowili m.in. wybrać por. Orłowskiego na dowódcę oddziałów powstańczych na terenie nadnoteckim oraz wyłączyć Piłę z walk powstańczych ze względu na siłę militarną niemieckiego garnizonu oraz lotnictwa w mieście, a także znaczną przewagę ludności niemieckiej. 

Czarnków
4 stycznia 1919 roku w Czarnkowie Stanisław Grupiński odczytał treść fałszywej depeszy licznie zebranym mężczyznom z Czarnkowa i okolic. Niemcy zastraszeni wiadomością o zbliżającej się silnej polskiej armii i przekonani, że większa część prowincji poznańskiej jest już w rękach powstańców, zgodzili się na uchwalenie rezolucji, na mocy której nie będą stawiać oporu i są gotowi na współpracę z władzami polskimi. Wieść ta dotarła do dowódcy kompanii 149 pułku piechoty, który wraz z żołnierzami opuścił miasto. Podstęp się udał. Zatem powstańcy przystąpili do całkowitego przejęcia władzy w mieście. Wieczorem tego samego dnia Rada Ludowa wybrała Włodzimierza Raczyńskiego starostą powiatowym, Antoniego Lesińskiego burmistrzem Czarnkowa, a Stanisława Grupińskiego Komendantem Straży Bezpieczeństwa. To jednak był dopiero początek walk o Czarnków. Część ludności niemieckiej nie mogąc pogodzić się z przejęciem władzy przez Polaków zawiadomiła wojsko pruskie stacjonujące w Pile. Dowódca garnizonu major Joachim von Plehwe wydał rozkaz i 8 stycznia przysłano do Czarnkowa żołnierzy 149 pułku piechoty oraz 49 pułku piechoty z Gniezna, której to część jednostki po wybuchu powstania trafiła do Piły. W mieście rozpoczęły się krwawe walki, w których m.in. ginie Stanisław Putz, a ranny zostaje Włodzimierz Raczyński. Powstańcy nie zamierzali się poddać i pod dowództwem por. Orłowskiego wkroczyli do miasta od strony wsi Osuch. Pokonali grupę Niemców broniącą się w budynku sądowym i magistrackim. Czarnków był ponownie w rękach Polaków. Zwycięstwo to, okupione wielkimi stratami należało teraz utrzymać.

Sytuacja na ziemi czarnkowskiej, choć nadal niepewna, wydawała się być na korzyść powstańców. Tym bardziej, że z propozycją ugody zwrócił się do powstańców hrabia niemiecki Hochberg z Goraja. Nie chciał on dalszego przelewu krwi. Do spotkania powstańców z Niemcami doszło 11 stycznia 1919 roku w niewielkim domu położonym mniej więcej kilometr od mostu na Noteci. W spotkaniu udział wzięli między innymi, ze strony polskiej Zdzisław Orłowski, Bolesław Paliszewski i Stanisław Grupiński, zaś z niemieckiej: kapitan Karl Moldenhauer i hrabia Hochberg. Niemcy w imię zaprzestania walk zgodzili się oddać Czarnków w polskie ręce. Spokój nie trwał jednak długo. 

Do Czarnkowa przybyli parlamentariusze wysłani przez dowódcę 149. Pułku Piechoty z Piły, którzy zażądali złożenia broń przez "polskich rebeliantów", wycofania się z Czarnkowa i zwolnienia niemieckich jeńców. Ponieważ Polacy odrzucili niemieckie żądania, to ci jeszcze tego samego dnia przystąpili do ataku. Rozpoczęło się lotnicze i artyleryjskie ostrzeliwanie Czarnkowa, trwające z przerwami do marca. Niemcy nie ograniczyli się jedynie do ostrzału, lecz podjęli kilka ataków na miasto i okoliczne wsie. Do ciężkich walk doszło 7,9 i 14 lutego, ale skuteczna obrona zorganizowana przez Orłowskiego powstrzymała natarcie. Do historii walk powstańczych przeszły krwawe boje pod Wrzeszczyną i Romanowem. 16 lutego 1919 roku w Trewirze przy udziale państw zwycięskiej koalicji z pierwszej wojny światowej zapadła decyzja o ogłoszeniu rozejmu, który stanowił między innymi, iż Niemcy powinni niezwłocznie zaprzestać wszelkich działań ofensywnych przeciwko Polakom w poznańskim oraz we wszystkich innych okręgach. W tym celu wojskom niemieckim zabroniono przekraczania linii, która biegła między innymi na południe od Chodzieży, na północ od Czarnkowa i na zachód od Miał.
Chodzież
Na początku stycznia powstanie rozgorzało na dobre. Sukcesy militarne powstańców i ich marsz na północ sprawiły, że 5 stycznia 1919 roku Stanisław Miedziński przekonywał Radę Robotniczą i Żołnierską w Chodzieży do oddania miasta bez walki. Z kolei ksiądz Ignacy Czechowski stał się pośrednikiem w kontaktach polsko – niemieckich dotyczących zajęcia Chodzieży przez oddziały polskie. Do ostatecznych pertraktacji doszło w nocy z 5 na 6 stycznia 1919 roku w Budzyniu. Delegacji niemieckiej przewodniczył rektor szkoły ewangelickiej w Chodzieży Wilhelm Fratzke, polską zaś reprezentował porucznik Włodzimierz Kowalski. Porucznik przedstawił się jako w pełni umocowany przedstawiciel armii polskiej, która w liczbie kilku tysięcy ma rozkaz pomaszerowania w kierunku na Piłę i osiągnięcia linii rzeki Noteć. Stanowczo żądał by wszystkie oddziały niemieckie będące w Chodzieży, złożyły broń i wycofały się bez walki za Noteć. Blef w postaci armii polskiej liczącej kilka tysięcy żołnierzy zadziałał. Niemcy oddali Chodzież bez walki.

Niemcy jednak szybko zorientowali się, że powstańców jest bardzo mało. Posłali więc po posiłki do pilskiego garnizonu. Silnie uzbrojeni żołnierze 149. Pułku Piechoty po krwawych walkach opanowali miasto. Stanisław Miedziński ksiądz Ignacy Czechowski zostali aresztowani. Członkowie niemieckiego Heimatschutzu nawoływali nawet do wydania wyroku śmierci na księdza. Wszyscy mieli zostać przewiezieni pociągiem do Piły i osądzeni za zdradę stanu. Tymczasem powstańcy nie zamierzali tak łatwo oddać Chodzieży. Do pomocy ściągnięto oddziały por. Orłowskiego z Czarnkowa, kompanię rogozińską, wągrowiecką, obornicką i margonińską. Powstańcy zaatakowali miasto z kilku stron. Po krwawych walkach 7-9 stycznia Chodzież została wyzwolona. Powstańcy uwolnili z aresztu śledczego księdza Czechowskiego i Stanisława Miedzińskiego, a rankiem 9 stycznia 1919 roku otrzymali rozkaz wycofania się z miasta z powodu konieczności zajęcia Szamocina oraz zniszczenia mostu na Noteci pod Białośliwiem. Porucznik Kowalski uzgodnił z majorem Waldemarem von Plehwe, że Chodzież stanie się strefą neutralną. Choć Niemcy nie dochowali ustaleń i 19 stycznia ponownie zajęli miasto, to na mocy postanowień traktatu wersalskiego dokładnie rok później, bo 19 stycznia 1920 roku do Chodzieży wkroczył I batalion 7 Pułku Strzelców Wielkopolskich. Bitwa o polską Chodzież została ostatecznie wygrana.

Most na Noteci w Białośliwiu
W tych walkach znaczącą rolę odegrał ppor. Maksymilian Bartsch. Podobnie jak wielu Polaków został wcielony do armii niemieckiej. Jako żołnierz 149. Pułku Piechoty walczył m.in. na froncie zachodnim we Francji. Po zakończeniu działań wojennych Bartsch udał się na świąteczną przepustkę, a następnie 30 grudnia 1918 roku został zdemobilizowany i powrócił do Wągrowca. Ta dowiedział się o wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Już 5 stycznia przystąpił do oddziałów powstańczych. Dowódca kompanii wągrowieckiej porucznik Włodzimierz Kowalski docenił jego doświadczenie wojskowe, wiedzę, zmysł taktyczny oraz doskonałe relacje z żołnierzami i mianował go dowódcą drugiej kompanii wągrowieckiej, w skład której wchodziły 2 plutony ochotników z Margonina. Po wyzwoleniu Margonina Maksymilan Bartsch otrzymał zadanie zajęcia i spalenia drewnianego most na Noteci w Białośliwiu. Tymczasem po ciężkich walkach Niemcy odzyskali Białośliwie i pewni swego zwiększyli obsadę mostu.

11 stycznia 1919 roku Bartsch wraz z dwoma plutonami wyruszył w stronę Szamocina. Powstańcy bez większych problemów 11 stycznia 1919 roku, około godz. 22 opanowali Szamocin i zajęli najważniejsze punkty w mieście. Maksymilian Bartsch wykorzystując doskonałą znajomość języka niemieckiego oraz swoje doświadczenie zadzwonił do komendy w Białośliwiu i podając się za Niemca poinformował o konieczności ustąpienia mu przejścia przez most na Noteci w Białośliwiu. Wybrał kilkunastu śmiałków, którzy poszli za nim. Niemcy niczego nie podejrzewając oddali most bez jednego wystrzału. Była to godzina pierwsza w nocy. Powstańcy wzniecili pożar mostu, który według miejscowej legendy był tak duży, że podobno widziano go w kilku miejscowościach wokół oddalonej o 30 km Piły.

Niestety już 12 stycznia Niemcy ponownie opanowali Szamocin. Mimo kilku prób powstańców nie udało im się odbić miasta. Dopiero traktat wersalski z 1920 roku przywrócił Polsce Białośliwie i Szamocin. 

fot. Muzeum Okręgowe w Pile, Muzeum Ziemi Czarnkowskiej, zbiory prywatne

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group