Nie chcą świniarni w swoim sąsiedztwie

02.05.2018   Autor: Jakub Sierakowski
---

Ponad dwukrotnie przekroczona emisja szkodliwych substancji, zbyt bliska odległość od zabudowy mieszkalnej i zagrożone wody gruntowe. To tylko część wniosków, które wynikają z opracowania dotyczącego świniarni w Nowej Wsi Ujskiej. Po wielu miesiącach, jak mówili sami mieszkańcy, indolencji ze strony władz gminy, teraz urzędnicy obiecują podjąć konkretne działania w tej sprawie. Czy mieszkańcy będą mogli już niedługo oddychać świeżym powietrzem?

Opracowanie miało zbadać wpływ świniarni na środowisko i mieszkańców. Jego autorem jest doktor Jerzy Kupiec z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. I mimo że spotkanie podsumowujące było w głównej mierze merytoryczne, to nie obyło się bez emocji.

Opracowanie wykazało wiele niepokojących wniosków dla mieszkańców. Zanieczyszczenia, które produkuje ferma stanowią zagrożenie między innymi dla płytko zalegających wód podziemnych, do których może dostać się wywożona na pola gnojowica. Lasy wokół wsi i brak odpowiedniej wentylacji powoduje zwiększenia natężenia odoru. Ferma oznacza także większy hałas i zniszczenie dróg na skutek licznych transportów zwierząt. A do tego szkodliwe substancje unoszące się w powietrzu, jak amoniak i siarkowodór. I to nie koniec...

- Tych substancji jest znacznie więcej. Taka ferma trzody, czy drobiu emituje do środowiska ok. 170 różnych substancji. Sama gnojowica emituje prawie 200, więc jest to bardzo dużo. Jedna rzecz o której się nie mówi, to jest synergistyczne oddziaływanie tych zanieczyszczeń - tłumaczy dr.inż Jerzy Kupiec z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

A dotyczy to substancji, które w połączeniu z innymi, stają się jeszcze bardziej szkodliwe. Receptę na wyjście z sytuacji przedstawiły władze Ujścia. Według nich, pomóc ma stworzony przez gminę plan zagospodarowania przestrzennego obejmujący newralgiczne działki. Dzięki temu na fermie mają być przestrzegane wszelkie normy dotyczące emisji substancji oraz liczby zwierząt.

- Szukaliśmy przez dłuższy czas jakiegoś rozwiązania, które by zaspokoiło potrzeby mieszkańców, ale jednocześnie żeby mogło wprowadzić sytuację, w której także producenci rolni będą osobami, które będą ponosiły szkody. Nie ukrywam, zależy mi na tym, żeby było to rozwiązanie kompromisowe- takie, które nie szkodzi mieszkańcom, ale pozwala się rolnictwu rozwijać
- zapewnia Roman Wrotecki, burmistrz Ujścia.

Takim obrotem sprawy zaskoczeni są mieszkańcy. Przez ostatnie miesiące mieli wiele uwag do opieszałości instytucji i władz gminy. Obietnice burmistrza biorą za dobrą monetę, ale zapowiadają, że w tej sprawie będą władzy patrzeć na ręce.

- Jestem zaskoczony postawą burmistrza, bo to naprawdę duży krok. Jeżeli spełni obietnice o których mówił, to naprawdę szacunek. Zmienię swoje nastawienie, bo dużo chce zrobić. Do tej pory tego nie zauważyłem tego, ale teraz mam nadzieję, że to co mówi, przełoży się na fakty
- mówi Mariusz Pełechaty mieszkaniec Nowej Wsi Ujskiej.

A fakty są takie, że plany burmistrza mogą mieć negatywny wpływ na gospodarstwo rolne ”Odmiana”. Jego właściciel traktuje je jako złośliwość, a jedyne co ma sobie do zarzucenia, to samowola budowlana, którą kilka miesięcy temu stwierdził powiatowy inspektorat budowlany.

- Dokumentację i inwentaryzację tego budynku chcę zrobić i zamknąć temat. Karę zapłacić i ma być koniec problemu. Ale problem się nie skończy, bo oni się sami nakręcają i ciągle im śmierdzi. To będzie trwało jeszcze rok, dwa, aż im się znudzi, im albo mi - podsumowuje Krzysztof Cyrulik, właściciel gospodarstwa "Odmiana".

A według zapowiedzi władz miasta ma trwać znacznie krócej. Plan zagospodarowania ma być przegłosowany na najbliższej sesji rady Miasta i Gminy Ujście, która odbędzie się w połowie maja. Jeżeli radni go zaakceptują, to według obietnic burmistrza jeszcze w tym roku mieszkańcy mają zobaczyć, a raczej poczuć, jego pierwsze efekty.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group