Co zrobić ze straszącymi nieruchomościami?

08.03.2015   Autor: Redakcja
---

Wałecki magistrat wystawia na sprzedaż opuszczony i zniszczony budynek dawnego Ochotniczego Hufca Pracy. Obiekt od dawna straszył mieszkańców Wroniej i przypominał plan zdjęciowy wojennego filmu.

Włodarze liczą na inwestora, ale to nie jedyna ruina, która szpeci miasto. A to stawia pytanie czy istnieje skuteczna metoda na pozbycie się takich budynków?

Budynki dawnego Ochotniczego Hufca Pracy przez długi czas stały opuszczone i nikt nic z tym nie robił. W ubiegłym roku miasto chciało wydzierżawić nieruchomość – chętnych nie było. Tym razem zostaną one wystawione na sprzedaż. - Liczymy, że znajdzie się ktoś, kto będzie zainteresowany kupnem. Inwestor, który ten teren zagospodaruje to  jedyna możliwość na rozwiązanie problemu – mówi Waldemar Lechnik, zastępca burmistrza Wałcza. W kasie miejskiej na ten cel pieniędzy brak, a wcześniej pomysłu chyba też nie było.

OHP to jednak początek listy. Pozostałe obiekty do miasta jednak nie należą i dopiero tutaj zaczynają się schody.

Teraz mała zagadka. Co jest największą atrakcja wałeckiej promenady? Oczywiście budynek po dawnej mleczarni. Niestety, największą tylko ze względu na gabaryty.

- Po co taka pusta rudera w mieście? – pyta jeden z mieszkańców Wałcza.

- To jest obłęd, że nikt nic z tym nie robi. To jest szok. Mamy takie piękne jezioro, a obok takie widoki – dodaje spacerująca promenadą mieszkanka Wałcza.

Pomysł na rozwiązanie problemu ma radny Andrzej Ksepko. Mówi krótko – budynek po mleczarni należy przejąć i zburzyć, a teren przeznaczyć pod plenerowe koncerty i miejskie imprezy. - Wcale nie trzeba wykładać pieniędzy na stół. Może gdyby obecny właściciel dostał od miasta kilka działek budowlanych po prostu oddałby budynek miastu – mówi Andrzej Kspeko, radny Rady Miasta Wałcza. Tak zamiana być może dojdzie do skutku, bo jak udało nam się najoficjalniej ustalić, w przyszłym tygodniu włodarze miasta mają się spotkać z właścicielem mleczarni.

Tymczasem kilkadziesiąt metrów dalej straszy rzeźnia. A to jeszcze nie koniec listy.

- Tu mleczarnia, tam rzeźnia a na horyzoncie „Widok”. Szpetne i tyle – podsumowuje mieszkaniec Wałcza.

Widoki na „Widok” były, ale już ich nie ma. Właściciele planowali odbudować hotel. Powstał plan, a banku udzielił 7-milionowej pożyczki. Na przeszkodzie stanęła biurokracja i inwestor zmuszony był odstąpić od kredytu i budowy.

Co dalej? Trzeba działać, bo to problem nie tylko właścicieli, ale i Miasta. Tylko, że zdaniem burmistrza możliwości są ograniczone. Z pomocą przychodzi art. 66 ustawy Prawa budowlanego. Daje on pewne narzędzia instytucjom nadzoru, które - w przypadku takich budynków - mogą nakazać usunięcie nieprawidłowości: jeżeli obiekt zagraża bezpieczeństwu życia, jest użytkowany w taki sposób, że zagraża bezpieczeństwu życia lub jest w złym stanie technicznym. W przypadku wymienionych budynków takich nieprawidłowości nie ma i przepisy nie zostały naruszone. Po decyzjach powiatowego inspektora nadzoru budowlanego budynki zostały zabezpieczone.

W art. 66. jest jednak i czwarty punkt, który mówi o szpeceniu przestrzeni publicznej. - Jest to zawsze ocena subiektywna. Poza tym nie wystarczy stwierdzić, że dany budynek szpeci przestrzeń publiczną, trzeba to także udowodnić – mówi Robert Sas, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wałczu.

To teoretycznie nie powinno być trudne. W praktyce jednak w zasadzie nie jest stosowane, bo nie ma jeszcze przepisów, które mówiłby co jest ładne, a co nie. W dodatku budynków, które choć użytkowane do najpiękniejszych nie należą w zasadzie w każdym mieście nie brakuje.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group