Ratujmy Telewizje Lokalne! Podsumowanie senackiej debaty

08.07.2023   Autor: Redakcja
---229

Ogląda je ponad 5 milionów widzów w całym kraju. Każdego dnia pokazują najważniejsze wydarzenia i życie małych ojczyzn. Niestety są w trudnej sytuacji finansowej. Lokalni nadawcy, w tym i nasza telewizja, utworzyli akcję “Ratujmy Telewizje Lokalne”. W środę w Senacie odbyła się na ten temat debata ekspercka. 

Telewizje lokalne są wszędzie tam, gdzie nie docierają ogólnopolskie media... 

- Jesteśmy na posterunku, najbliżej jak się da. Pomagamy, nagłaśniamy, informujemy, przekazujemy informacje z pierwszej ręki - mówi Patrycja Drewa z Twojej Telewizji Morskiej.

O lokalnej polityce, nieprawidłowościach, konfliktach czy bieżących wydarzeniach. Stajemy po stronie zwykłych ludzi i widzów. Nagłaśniamy patologie systemu, charytatywne zbiórki i akcje. Wpływamy na rozwój lokalnej kultury czy sportu. Według najnowszych badań, ponad 150 telewizji lokalnych w kraju ogląda ponad 5 mln widzów.  

- Te które cieszą się największą widownią, to jest to widownia około 350 tysięcy. Średnia ilość dla innych podmiotów to jest około 150 tysięcy. Naprawdę są to spore widownie, do których te telewizje docierają - wylicza Ewa Michalska z Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej.  

 I to właśnie one, oderwane od politycznych i samorządowych wpływów, niezależne finansowo, są gwarancją demokracji i pluralizmu w mniejszych miejscowościach. 

- Jeżeli media centralne nie pełnią tej misji, to pozwólmy to pełnić rolą lokalnym. Ale aby to pełnić musimy mieć trwałe, niezależne finansowanie. Skąd? Oczywiście z budżet, to jest oczywiste. Rynek reklam nie schodzi tak nisko do mediów lokalnych, a więc państwo ma pewne powinności względem obywateli i powinno tego typu stacje subwencjonować - uważa Zbigniew Ryczek, właściciel grupy ASTA.  

 Lokalni nadawcy na rynku reklamowym od zawsze mieli trudniej. Konkurując na nim z dużymi, ogólnopolskimi stacjami, byli już na starcie w gorszej pozycji. Sytuację pogłębiła jeszcze bardziej pandemia, która mocno wpłynęła na rynek reklamowy. Ten przeniósł się w dużej mierze do Internetu. Do tego dochodzi potwornie droga produkcja telewizyjna, szczególnie względem portali internetowych czy radia. A koszty stale rosną. Stąd lokalne stacje z niepokojem patrzą w przyszłość. Mimo to chcą pokazywać to, co jest blisko widza i gdzie ogólnopolskie media nie dotrą nigdy. 

- Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, nigdy nie wpadła na prosty pomysł, aby zadbać o dobrą bazę materialną lokalnych mediów. To byłoby jedyne antidotum, na te niepokojące procesy, które doprowadziły do centralizacji mediów - przekonuje Witold Graboś, ekspert rynku medialnego, Członek Rady Konsultacyjnej PIKE. 



Obecnej trudnej sytuacji telewizji lokalnych dotyczyła środowa debata ekspercka w Senacie. Przedstawiciele kilkudziesięciu stacji lokalnych zjechali do parlamentu, by posłom i senatorom przedstawić swoje problemy.  

- Podejmując dzisiaj walkę z nami o telewizje lokalne, podejmujecie państwo walkę o demokrację w tym lokalnym wymiarze, a przez to ogólnopolskim - mówiła Anna Kobielska-Okrój z Telewizji Proart.  

Pomysłu na rozwiązanie tego impasu są różne. Niektórzy proponują dotacje na stanowisko dziennikarza w redakcji. Inni przesunięcie części pieniędzy, które otrzymuje co roku Telewizja Polska z budżetu państwa lub z abonamentu. Dużo różnych mechanizmów wsparcia dla telewizji lokalnych działa już w wielu europejskich państwach oraz w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie.  

- Dwa cele. Pierwszy to utrzymanie niezależności i wolności mediów, a drugi to finansowanie misji publicznej. To oznacza, że powinien być to moim zdaniem odrębny, niezależny fundusz, do którego z różnych źródeł wpływałyby pieniądze - mówi Adam Szejnfeld, senator KO, współorganizator wydarzenia.  

Które potem byłyby rozdzielane według przyjętych kryteriów. Problem dostrzega także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która pracuje nad zmianami przepisów.  

- Pomysł polegałby na tym, że przy obecnym stanie prawnym, jedyną formą wsparcia podmiotu komercyjnego, a takim są telewizje lokalne, byłby rodzaj konkursu, grantów czy zadań publicznych zlecanych prawdopodobnie przez Krajową Radę. To wszystko jest w tej chwili brane pod rozwagę - mówił Maciej Świrski, przewodniczący KRRiT. 

Konkretów, póki co jednak brak, a sytuacja telewizji lokalnych pogarsza się z każdym miesiącem. To oznacza, że widzowie być może będą zdani na przekaz wyłącznie regionalnej TVP. Czy tak się stanie przesądzą politycy.  

 
 

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group