To nie czas na wzywanie ratowników bez pilnej potrzeby, czy dla żartu

01.11.2020   Autor: Artur Maras
1791---119
Personel medyczny i mundurowi mówią wprost – to nie czas na wzywanie nas bez pilnej potrzeby, czy dla żartu. W ubiegłym tygodniu 45-letni mieszkaniec Złotowa postawił na nogi wszystkie służby.

Mężczyzna zadzwonił po pomoc bo jak twierdził dostał zawału. Na miejscu okazało się, że pod wskazanym adresem nie ma osoby potrzebującej natychmiastowej pomocy a podchmielone towarzystwo.

- Kiedy zgłaszający był już w znacznym stanie upojenia alkoholowego postanowił dla żartu powiadomić wszystkie służby i sprawdzić jak szybko przyjadą. Głupi żart skutkował zaangażowaniem nie tylko patrolu policji, Państwowej Straży Pożarnej oraz zespołu karetki pogotowia - mówi podkom. Maciej Forecki, rzecznik złotowskiej policji. 

Mężczyzna usłyszał zarzut bezpodstawnego wezwania służb ratunkowych. A za to szczególnie w tak trudnym czasie epidemii grozi surowa kara.

- Osoby, które wzywają taką interwencję muszą liczyć się z odpowiedzialności karną. Jest to wykroczenie, które podlega karze aresztu, ograniczenia wolności a także grzywny nawet do 1,5 tys. zł. Pamiętajmy o tym szczególnie w tym okresie gdy wszystkie służby ratunkowe mają bardzo dużo pracy - tłumaczy mł. asp. Jędrzej Panglisz, rzecznik pilskiej policji. 

W Pile pewna kobieta także pod wpływem alkoholu i dla żartu wezwała karetkę dwukrotnie tego samego dnia. Ratownicy medyczni mówią wprost – to skrajna głupota i narażanie życia tych, którzy faktycznie potrzebują pomocy. Nad bezpieczeństwem ponad 136 tys. mieszkańców powiatu pilskiego...

- Czuwa pięć zespołów ratownictwa medycznego. Oznacza to, że wystarczy, że pięcioro pacjentów będzie w tym samym czasie potrzebowało pomocy i musimy o wiele wiele dłużej czekać, ponieważ jedzie do nas karetka z sąsiedniego powiatu o ile jest oczywiście dostępna - mówi Szymon Kozłowski, ratownik medyczny. 


Bo i z tym, szczególnie teraz bywa różnie. Dowodem na to jest sytuacja z poniedziałku kiedy to w zastępstwie karetki do 73-letniej mieszkanki Piły przyleciał śmigłowiec. Wszystkie zespoły ratownictwa medycznego obsługujące miasto były wtedy zajęte. Epidemia znacząco obciążyła wydolność opieki zdrowotnej. 

- Tam wszędzie są braki w personelu, tam wszędzie są przemęczeni ludzie, przemęczeni pracownicy i oni będą działać dalej. Tyle ile mogą z siebie dać to z siebie dadzą, ale to są tylko ludzie - dodaje Szymon Kozłowski. 

W dodatku personel medyczny czy mundurowi są także czasowo wykluczani z pracy przez koronawirusa. Dla przykładu dwóch pilskich strażaków przebywa obecnie w izolacji a kilku w kwarantannie, co komplikuje pracę całej jednostki. Dlatego służby apelują o informowanie w trakcie akcji o zakażeniu.

- To oczywiście w żaden sposób nie zmieni podejścia strażaków. Strażacy przyjadą, aby takim osobom pomóc, natomiast nastąpi zmiana poziomu bezpieczeństwa naszego. Mamy odpowiednie kombinezony, mamy aparaturę do dróg oddechowych, mamy maseczki - zapewnia st. kpt. Paweł Kamiński, rzecznik prasowy PSP w Pile. 

Co uchroni mundurowych od potencjalnego zakażenia, a tym samym nie wykluczy ich ze służby. ​​

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group