Znów źle dzieje się w pilskim schronisku dla zwierząt?

02.09.2020   Autor: Redakcja
1477---231

Znów źle dzieje się w pilskim schronisku dla zwierząt – takie głosy płyną od byłych wolontariuszy. Wszystkim zarzutom zaprzeczają pracownicy schroniska.

Odkąd, półtora roku temu, miasto przejęło pilskie schronisko na Leszkowie, miało być już tylko lepiej. Jednak tak się nie stało. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej negatywnych komentarzy na temat funkcjonowania Miluszkowa.

- W okresie pandemii psy nie szły do adopcji, chociaż w innych schroniskach jakoś to robiono. Potrafiono zapewnić reżim sanitarny – tutaj nie, a w międzyczasie psy były wywożone do fundacji. Psy młode, rasowe, które mogły znaleźć tutaj miejsce. W fundacji robiono na nie jeszcze zbiórki, żeby wykastrować, znaleźć domy - mówi Małgorzata Mila, była wolontariuszka w Miluszkowie. 

Lista zarzutów jest znacznie dłuższa. Coraz mniej zwierząt trafia do adopcji, a procedury z nią związane są skomplikowane. Problemem mam być także to, że potencjalni opiekunowie nie mogą wejść na teren z kojcami żeby zobaczyć psy. Wszystkie psy. Chętnym pokazywane są tylko te zwierzęta, które potencjalnie spodobają się nowym właścicielom.



- Jeśli ktoś przychodzi po 3-letnią małą suczkę to nie adoptuje np. 40-kg owczarka kaukaskiego. Więc po co stresować tego psa? Każda rodzina, czy każda obca osoba, która wchodzi na kojce wywołuje niepotrzebne emocje, ekscytacje wśród zwierząt. Przychodzą do nas ludzie, którzy pytają czy mogą po prostu wejść pooglądać pieski. Pytanie czy te pieskie tego też chcą - mówi Aleksandra Rucka, koordynator adopcji, Pilskie Schronisko dla Zwierząt. 
Pracownikom schroniska zarzuca się także wydawanie zwierząt chorych. Jeden z takich przypadków opisał czytelnik portalu asta24. W schronisku występuje wysoka śmiertelność wśród kotów. Jak przekonują miłośnicy zwierząt, chore zwierzęta nie były dostatecznie izolowane od zdrowych.

- Sukcesywnie te warunki poprawiamy. Były inwestycje. Podzieliliśmy przede wszystkim pomieszczenia budynku, żeby mieć więcej miejsca dla kotów. Mamy kwarantannę, mamy szpitalik, mamy wolierę - zapewnia Alicja Dorsch, prezes zarządu Pilskiego Schroniska dla Zwierząt. 

Część miłośników zwierząt zwraca również uwagę na niewielki zakres wolontariatu. Psy mogą być wyprowadzane na spacer tylko przez trzy godziny od 12:30. Ograniczenia te wiążą się z porą karmienia.

- Jeżeli taki pies idzie podekscytowany na spacer a dopiero co zjadł to mniej więcej po dwóch godzinach wszystko układa się w brzuchu i on nie dostanie np. skrętu jelit. Nie chcielibyśmy mieć takiej przyjemności, że piesek nam się pochoruje na spacerze. Również pojawił się zarzut, że nie można sobie wybrać pieska na spacer. Dlaczego mamy mieć ulubieńców? - pyta Kama Frąckowska-Pilarska, koordynator wolontariatu, prezes fundacji Miluszków. 

Pracownicy schroniska uważają, że te uwagi części wolontariuszy nie są merytoryczne. Ich zdaniem to po prostu hejt.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group