Na tę decyzję uczniowie i ich rodzice czekali od wielu tygodni. Rok szkolny 2020 zacznie się 1 września w tradycyjnej formie. Takie zarządzenie ministerstwa edukacji wzbudza jednak mieszane uczucia.
- Wydaje mi się, że dzieci tęsknią za szkołą, za takim normalnym życiem.
- W ogóle nie uznaje koronawirusa, uważam, że jest to jedna wielka ściema i zniewolenie ludzi.
- Tam jest za duże skupisko i może być większe zakażenie koronawirusem, także ja nie jestem za tym żeby dzieci szły do szkoły - twierdzą mieszkańcy Piły
Obawy mają także organy prowadzące placówki. Wielu samorządowców uważa, że wytyczne dla szkół są zbyt ogólne.
– Ministerstwo Edukacji Narodowej nie jest zdolne do opracowania takich wytycznych, które pozwoliłyby na zapewnienie bezpieczeństwa. Bardziej chyba w tej chwili chodzi o ideologizację programów, indoktrynacje młodego pokolenia, a nie zabezpieczenie bezpieczeństwa dla uczniów, rodziców i nauczycieli - mówi Krzysztof Szewc, zastępca prezydenta Piły
Podkreślają, że wytyczne nie przewidują chociażby noszenia maseczek czy zmniejszenia liczebności klas.
– To budzi moje bardzo duże obawy dlatego, że patrząc na to co się dzieje dookoła nas, wpuszczenie jednorazowo do szkoły 700 uczniów, a takie mamy szkoły, wiąże się z pewnym ryzykiem. - Czyli edukacja zmianowa się kłania? - Nie, to ja już bym poszła w hybrydę prędzej - przekonuje Łucja Zielińska, dyrektor wydziału oświaty w Starostwie Powiatowym w Pile
Czyli po uzyskaniu pozytywnej opinii sanepidu dyrektor będzie mógł podjąć decyzję o skierowaniu części uczniów na kształcenie na odległość przy możliwości uczęszczania pozostałych do szkoły. Szefowie placówek oświatowych na własną rękę przygotowują scenariusz na nowy rok szkolny.
– Nie będę wpuszczał rodziców do szkoły, jeżeli nie ma takiej konieczności, to osoby z zewnątrz nie będą wchodziły do szkoły ponieważ nie ma takiej potrzeby. Nawet inaugurację roku szkolnego chcemy zrobić inaczej, chce zaprosić tylko uczniów klas 1 i 4, bo Ci rozpoczynają, a pozostali uczniowie swoją inaugurację odbędą w domu - twierdzi Szymon Frydrych, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Pile
Dyrektorzy, choć nie ma tego w ministerialnych wytycznych, chcą także wprowadzić nakaz noszenia maseczek w czasie przerw. Próbują także przeorganizować pracę placówki.
– Myślę, że inne sposoby to wykorzystanie różnych wejść do szkoły, próba, nie wiem na ile możliwa, ale rozdzielenia uczniów na przykład blokami, że część uczniów z klasy 7-8 poruszają się w tej części szkoły, być może w tej części boiska. Każda szkoła jest inna, każda ma inne warunki, tam gdzie jest więcej uczniów tam jest trudniejsze, tam gdzie jest ich nieco mniej jest łatwiejsze - mówi Sebastian Dzikowski, dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu UM w Pile
Idealnym rozwiązaniem byłoby podzielenie dzieci na grupy, które na zmianę przychodziłyby do szkoły. To jednak może nie spodobać się rodzicom, którzy musieliby w pewnym zakresie zapewnić swoim pociechom opiekę w domu, a rząd odstąpił, przynajmniej na razie, od zasiłku opiekuńczego. Drugi problem to finanse. Samorządów nie stać na dodatkowe zatrudnienie nauczycieli.