Raport NIK miażdży reformę oświatową. Piła za to też zapłaci

07.06.2019   Autor: Michał Kępiński
2229---282
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki raportu dotyczącego reformy edukacji wprowadzonej przez byłą już minister Annę Zalewską. Według niego ministerstwo nie oszacowało finansowych i organizacyjnych skutków zmian. Czy w związku z tym w nowym roku szkolnym w placówkach zabraknie miejsc dla uczniów?

Według raportu NIK była to najszybsza reforma przeprowadzona w historii polskiej oświaty. W tym czasie zmienione zostały struktury szkół, podstawy programowe oraz podręczniki. Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że to właśnie pośpiech przyczynił się do tego, że reforma została nierzetelnie przygotowana.

- W naszej ocenie minister edukacji narodowej w latach 2016-2018 nierzetelnie przygotowała i wprowadziła zmiany w systemie oświaty. Nie przeanalizowała rzetelnie finansowych i organizacyjnych skutków projektowanych zmian. Nie dysponowała pełnymi i rzetelnymi informacjami na temat kosztów reformy, stanu przekształcenia lub likwidacji gimnazjów - informuje Ksenia Maćczak, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.

Rok szkolny 2019/2020 może być najtrudniejszy dla szkół średnich, które będą musiały w swoich murach pomieścić uczniów ostatnich klas gimnazjum i absolwentów ósmej klasy podstawówki. Placówki podległe powiatowi pilskiemu na taki stan rzeczy są przygotowane – usłyszeliśmy z ust dyrektorki wydziału. Jednak już dziś wiadomo, że nie każde dziecko będzie uczęszczać do tej szkoły, którą sobie wybierze. Problemem może też być brak nauczycieli.

- Problemu jeśli chodzi o nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących nie mamy. Dużo osób do naszych szkół zgłasza się ze szkół podstawowych. Natomiast nieco inaczej ma się problem z zawodowcami i z zawodowcami rzeczywiście możemy mieć problem -
przyznaje Łucja Zielińska, dyrektor wydziału oświaty Starostwa Powiatowego w Pile.



Tak samo jak problem może stanowić liczba pracowni chociażby informatycznych czy mechatronicznych. Jest ich za mało. A to oznacza, że uczniowie na zajęcia będą uczęszczać do szkół także w sobotę. Właśnie w związku z problemami lokalowymi wiele szkół podstawowych już dziś prowadzi zajęcia na dwie zmiany.
- W szkole pracujemy dwuzmianowo. Dzieci, które zaczynają później lekcje one od rana są w świetlicy i tak naprawdę czekają na swoje zajęcia kończąc je później o godzinie 17 i rzeczywiście nie mają możliwości skorzystania z niektórych zajęć czy form pozaszkolnych - tłumaczy Marcin Borowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Pile.

Ciężko też w kontekście reformy nie mówić o skutkach finansowych. Subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6%, a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12%. Sama Piła na tych zmianach jest o kilka milionów złotych stratna.

- Ta reforma nam po prostu zabiera cały rocznik. To jest jakieś 650-700 osób, co przekłada się wprost na zmniejszenie kwoty jaką otrzymamy w ramach subwencji. Bardzo łatwo to policzyć, licząc razy 5000 na ucznia to jest 3,5 miliona złotych mniej - wylicza Sebastian Dzikowski, dyrektor wydziału kultury i sportu Urzędu Miasta w Pile. 

Co na to wszystko Ministerstwo Edukacji Narodowej. W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu możemy przeczytać między innymi, że....

- Wprowadzona reforma edukacji jest odpowiedzią na oczekiwania większości Polaków. Stanowczo podkreślamy, że reforma oświaty została starannie przygotowana, a jej wdrażanie jest stale monitorowane. Zostały opracowane pełne analizy organizacyjne oraz finansowe skutków zmian. MEN zapewniło środki na zadania związane z reformą - czytamy w oświadczeniu MEN.

Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak wielu samorządowców. Pod koniec maja na biurku w kancelarii Ministerstwa Finansów wylądowało przedsądowe wezwanie do zapłaty. Prezydenci dziesięciu największych miast domagają się zwrotu ponad 100 mln zł obiecanej rekompensaty kosztów przygotowań do tzw. reformy edukacji.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group