Pogorzelcy z Zelgniewa proszą o pomoc

05.12.2015   Autor: Artur Maras
---

Potrzebują dosłownie wszystkiego, czego bowiem nie strawił pożar, zalała woda. Rodzinie udało się zabezpieczyć dach i zacząć osuszanie budynku.

Szok, niedowierzanie i zgliszcza. Tyle zostało z poddasza domu jednorodzinnego w Zelgniewie, w którym w ubiegłym tygodniu wybuchł pożar. Gdy ogień zaczął zajmować niewielkie poddasze, czteroosobowa rodzina spokojnie spała na piętrze. Obudziły ich krzyki sąsiadów. - W pokoju było już czarno i wszystko szło na drugi pokój. Spalilibyśmy się, bo wszystko tu w drewnie, suche - wspomina tamten dzień poszkodowana Ewa Stebach.

Życie rodzina zawdzięcza sąsiadom, którzy zauważyli łunę nad budynkiem. To właśnie oni jako pierwsi przystąpili do gaszenia szalejącego pożaru. - Dachówki już zaczęły pękać, wzięliśmy więc wiaderka i gasiliśmy - mówi jeden z mieszkańców wsi. Pięć wozów gaśniczych dogaszało pożar do rana. Niestety, niewiele udało się uratować. Czego nie strawił pożar, zalała woda. Wymienić trzeba niemal wszystko.

Większość rodziny nocuje poza domem. Cały czas nie mogą uporać się ze wspomnieniami tragicznej nocy. Najbardziej zdarzenie to przeżywa 5-letni synek pani Ewy: - Bierze to wszystko bardzo poważnie. Mówi, że bardzo się martwi, bo ja nie mam rzeczy. I tutaj z pomocą ponownie podążyli sąsiedzi, bo w tak małej miejscowości każdy zna pogorzelców. - To jest mała wioska, pół wioski jest jak rodzina - mówi sołtys wsi, Bogdan Pszczółka.

Rodzinie zaczęto przynosić ubrania, pościel, naczynia, to jednak kropla w morzu potrzeb. Pogorzelcy potrzebują dosłownie wszystkiego. Pomoc zaoferował także Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Kaczorach. - My, jako ośrodek pokryjemy część kosztów zakupu materiałów budowlanych. Państwo Myszka już wiedzą, za jaka kwotę mogą kupić materiały - mówi Irena Radka, kierownik GOPS w Kaczorach.

Zaczęto już odbudowę dachu i remont poddasza. Udało się też odbudować spalony komin, dzięki czemu w domu jest ciepło i można zacząć osuszanie parteru. - Schnie powoli i na razie musi być tak, jak jest. Suszymy dom centralnym ogrzewaniem. Przedtem było 8 stopni w domu, teraz można już normalnie spać - mówi Adam Myszka, poszkodowany.

Rodzina Myszków zamierza do Bożego Narodzenia wyremontować chociaż cześć domu, bo chcą mieć choć trochę normalne święta. Pomoc zaoferowała również parafia. W najbliższą niedzielę pieniądze zebrane z tacy zostaną przeznaczone rodzinie.

Każdy kto chce pomoc pogorzelcom może to uczynić poprzez GOPS w Kaczorach.

Przeczytaj więcej o: sławomir nowicki piła, zelgniewo,

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group