Twarze Sudanu Południowego, czyli prawdziwa Afryka

18.09.2023   Autor: Grzegorz Bogdański
2444---759
Twarze Sudanu Południowego, czyli wizyta u Jie, Topsa, Boya oraz Mundari, prawdziwych Afrykańczyków w prawdziwej Afryce.

Sudan Południowy jest najmłodszym krajem w środkowowschodniej Afryce. Powstał dopiero w 2011 roku oddzielając się od Sudanu. Ostateczny rozejm z Sudanem z północy podpisano dopiero w 2015 roku, jednak na północnej granicy nadal jest bardzo niespokojnie.
Sudan Płd. jest dwa razy większy od Polski, a zamieszkuje go 13 mil. ludzi. Jest to 10 różnych ludów, mówiących 10cioma różnymi językami jak również Chińczycy i Arabowie.

Dżuba, czyli stolica jest zamieszkana przez 400 tysięcy mieszkańców. Są hotele, bazary i nawet gdzieniegdzie asfaltowe ulice. Zresztą tych ostatnich jest w Sudanie od 60 do 100 km…. Pozostałe drogi to zwykłe szutrowe trakty przejezdne tylko w czasie pory suchej. Dlatego dla miejscowych, najlepszym środkiem transportu są własne stopy, często bose, czasami uzbrojone w klapki zrobione ze starych opon, lub w wersji bogatszej Made in China.

Wszędzie panuje biurokracja, która nawet jak na afrykańskie warunki jest bardzo rozbudowana i restrykcyjna. Każdy kto ma trochę władzy, poczynając od urzędników na lotnisku, a na każdym wojskowym na checkpoincie kończąc, żąda odpowiednich pozwoleń na przejazd, wjazd i wyjazd i często dopiero odpowiednia opłata czyni papier bardziej czytelnym, a pieczątkę bardziej autentyczną.

Odetchnąć można na głębokiej prowincji, wśród rozrzuconych po sawannie wiosek. W wioskach tych, gdzie sensację wzbudza nasza biała skóra i dziwne jasne włosy nikt nie żąda papierów, ważniejszy jest ryż przywieziony z miasta, albo woda w butelkach. Pieniądze nie mają wartości. Cenniejsza jest pusta butelka, widok własnej twarzy uchwyconej na zdjęciu czy trochę jedzenia z obozowej kuchni…
Jednak dla Sudańczyków prawdziwym bogactwem są krowy i co się z tym bezpośrednio łączy, kałasznikow.

Krowa jest bogactwem, prestiżem i środkiem płatniczym. Status określa się wielkością posiadanego stada, a żony kupuje za odpowiednią ilość bydła. Kałasznikow służy do obrony tegoż bogactwa i bez tego narzędzia żaden mężczyzna nigdy nie wybiera się w drogę. Każda krowa jest oznaczona przypisanym do właściciela tatuażem. Krów się nie zabija i nie sprzedaje.

Krowy się ma i dlatego ludzie w Sudanie Południowym mogą umierać z chorób, z głodu, ale krowy nie sprzedadzą tym bardziej zabiją. Krowy wypasa się poza wioskami, w tak zwanych „cattlecampach” oddalonych od domu często nawet o 50 km. Jak kończy się pasza i woda to stado liczące kilka tysięcy sztuk przenosi się dalej. Przy wypasie pracują wszyscy mężczyźni, chłopcy i kilka kobiet, zajmujących się pracami obozowymi. W tym czasie we wioskach zostają inne kobiety, małe dzieci i starsi. Kobiety we wioskach budują chatki, szykują jedzenie, palą fajki i tańczą. Te specyficzne chatki, niewiele różniące się u każdego z plemion, wyglądają trochę jak z bajki ale nie są, są ciasne, zadymione i ciemne. Taki dom wytrzymuje od dwóch do trzech lat, potem rozpada się, oczywiście jeżeli wcześniej nie zniszczy go pożar, lub nie zjedzą go mrówki.
Nieznany Afganistan. Relacja z przedsionka piekła

Dom jednej rodziny to nie tylko budynek, ale cała zagroda, oddzielona od innych zagród płotem, w Afryce ogólnie zwanym zerib. Co jakiś czas cała wieś musi przenieść się w inne miejsce, zasobne w wodę.

Spotykane w Sudanie Płd. kobiety z ludów Jie, Toposa i Boja sakryfikują swoje ciała. Są to blizny, ułożone we wzory, czym więcej ich jest i są bardziej wypukłe, tym bardziej kobieta dodaje sobie urody. W wykonaniu i wzorkach panuje dowolność, mają być ładne i spełniać swoją rolę wabika na potencjalnych mężów. Kobiety wychodzą za mąż w wieku 15-16 lat, przez jakiś czas nowożeńcy mogą mieszkać w zagrodzie rodziców, jednak szybko muszą się uniezależnić i założyć własne gospodarstwo. Dzieci od małego pomagają w obowiązkach, wykształcenie jest zbędnym kosztem, a koszty to krowy, które są ważniejsze...

W Sudanie Płd. tak jest. Tak się żyje od wieków i tak żyć będzie się jeszcze długo. Życie toczy się zgodnie z cyklem dnia i pory roku, gdzie rytm narzucają krowy a bogactwo liczy się w ilości posiadanych rogów i kobiet. A turysta to jednodniowa sensacja, wybryk, ciekawostka, jednakże nie ma w Sudańczykach zazdrości, gniewu czy agresji, jest śmiech, ciekawość i chwila odmiany od tak podobnych do siebie dni.

fot. Grzegorz Bogdański 

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group