9-miesięczny pobity Filip stracił wzrok

---

Miał dziewięć miesięcy, gdy mama wychodząc po zakupy zostawiła go pod opieką ojca. Po jej powrocie dziecko było w stanie wymagającym leczenia szpitalnego. Co się stało podczas nieobecności 22-letniej Magdaleny i przez kogo mały Filip już na zawsze stracił wzrok? Złotowska prokuratura postawiła zarzuty ojcu chłopca.

Filip był drugim dzieckiem pary. Matka wychodząc na zakupy, zostawiła dziecko w łóżeczku, o czym poinformowała jego ojca. Ten spał na kanapie. I tyle się zgadza w zeznaniach rodziców chłopca. Czy to ojciec spowodował jego kalectwo, czy matka zrobiła mu krzywdę jeszcze przed wyjściem? To ustalają śledczy. Wiadomo tylko jak doszło do tego, że Filip najprawdopodobniej nieodwracalnie stracił wzrok w obydwu oczach. - W opinii biegłych, którzy w tej sprawie zostali powołani, te obrażenia, które stwierdzono u małoletniego nastąpiły na skutek silnego działania innych osób w mechanizmie potrząsania dzieckiem - mówi Sebastian Drewicz, prokurator rejonowy w Złotowie.

Obecnie zarzut spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała usłyszał 27-letni ojciec chłopca. Grozi mu kara dziesięciu lat pozbawienia wolności. Nie przyznaje się on do winy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że obciąża nią matkę chłopca. Prokurator nie wyklucza jednak zmiany kwalifikacji oraz kolejnych zarzutów np. pod adresem matki.

Sąsiadka mówi, że nigdy w mężczyźnie nie widziała oznak agresji, nie zauważyła też, żeby bały się go dzieci – malutki Filip i jego siostra Emilka, potwierdza jednak, że coś było nie tak. – Ja po miesiącu mieszkania tutaj zgłaszałam do opieki, że te dzieci cały dzień płaczą i to jest nienormalne.

Rodzina Magdaleny K. nie była jednak wówczas pod opieką jastrowskiego MGOPSu, została nią objęta na miesiąc przed tragedią z przyczyn ekonomicznych. Kierownik MGOPSu twierdzi, że rodzina niczym szczególnym się nie wyróżniała. – Nie był żadnych symptomów, czy jakichkolwiek wskazówek, że cokolwiek w tej rodzinie dzieje się źle. Nie było tak, a bardzo często ostatnio społeczność lokalna jest bardzo wyczulona przede wszystkim na osoby w podeszłym wieku i na krzywdzenie dzieciaków. Nie było sygnałów czy anonimowych, czy podpisanych, że coś tam się dzieje - mówi Jarosław Janusiak, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jastrowiu.

Nam udało się ustalić, że w domu nie interweniowała policja, rodzina nie miała także Niebieskiej Karty. Filip swoje pierwsze urodziny świętował w złotowskim hospicjum, teraz przebywa w rodzinie zastępczej, podobnie jak jego starsza siostra. Matka dzieci niedawno urodziła trzecie dziecko. Chłopczyk jest z matką, wobec ojca dzieci zastosowano dozór policyjny i zakaz zbliżania się do Filipa.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group