Milena i Paweł Woźniakowie z Chodzieży o chorobie syna dowiedzieli się w 26 tygodniu ciąży. Podczas badań prenatalnych okazało się, że Piotruś cierpi na wiele złożonych wad.
- Doktor zauważył, że główka synka jest znacznie mniejsza od reszty ciała. Skierował nas na dalsze badania do Warszawy. Udaliśmy się tam, żeby zrobić rezonans magnetyczny płodu. Tam niestety wszystkie wady synka się potwierdziły - opowiada Milena Woźniak, mama Piotrusia.
Piotruś cierpi na przepuklinę mózgowo-czołową i skrajne małogłowie. Tuż po porodzie pojawiły się także ataki padaczki. Lekarze z Warszawy dawali dziecku zaledwie 10 proc. szans na przeżycie. Chłopczyk kilkukrotnie trafił na salę operacyjną. Chirurdzy usunęli przepuklinę i zamknęli otwór w czaszce.
ABY WSPOMÓC REHABILITACJĘ PIOTRUSIA WYSTARCZY KLIKNĄĆ TU
- Pierwsza wiadomość o chorobie to był szok, co będzie dalej. Zaczęło się multum wyjazdów do lekarzy, diagnostyka. Z każdą wizytą u jakichkolwiek lekarzy było coraz gorzej. Te wiadomości były coraz gorsze - przyznaje Paweł Woźniak, tata Piotrusia.
Dziecko jest pod stałą opieką medyków. Rodzice jeżdżą z Piotrusiem do neurologa, neurochirurga, okulisty, laryngologa czy gastrologa. Chłopiec większość swojego życia spędził w szpitalach.
- Lekarze cały czas, przez dwa lata przygotowują nas do tego, że jednak Piotruś odejdzie. Że mamy się cieszyć tym, że jest, ale nie mamy sobie planować dalekiej przyszłości z Piotrusiem - dodaje tata chłopca.
Wizyty u specjalistów, badania i leki to duży wydatek dla rodziców Piotrusia. Za duży. Każdy może pomóc rodzinie. Na Facebooku odbywają się licytacje podarowanych przez mieszkańców miasta fantów. Z kolei na portalu zrzutka.pl można wpłacać pieniądze na specjalnie utworzone konto. Uzyskanie środki pomogą sfinansować rehabilitację chłopca.
