A jednak... Nie będzie u nas S10 i S11?

21.03.2017   Autor: Michał Kępiński
---

Mamy złe wiadomości dla kierowców. Wszystko wskazuje na to, że kluczowa - z punktu widzenia bezpieczeństwa i komfortu podróżowania - rozbudowa sieci drogowej ulegnie znaczącemu spowolnieniu. Wypadnie z niej wiele tras, pod znakiem zapytania staną więc planowane drogi S10 i S11.

O budowie tych dróg mówi się już od dawna, od dawna zmieniają się także warianty jak i czas realizacji. Badania natężenia ruchu pokazują, że przez drogi krajowe numer 10 i 11 przejeżdża kilkanaście tysięcy aut na dobę, dlatego o konieczności budowy drogi ekspresowej nie trzeba nikogo przekonywać.

W 2016 roku na samej tylko krajowej "dziesiątce" doszło do prawie 200 zdarzeń drogowych.

- 17 wypadków oraz 176 kolizji w wypadkach tych łącznie zginęło 10 osób, a 36 osób zostało rannych. Jeżeli chodzi o DK11 to 10 wypadków 170 kolizji - wylicza st. sierż. Iwona Kropornicka z zespołu prasowego KPP w Pile.

Te liczby nie przekonują rządzących. Według nieoficjalnych informacji, wiele z wyczekiwanych przez kierowców inwestycji trafić ma na „listę rezerwową”, co oznacza odłożenie ich budowy w czasie. Na jak długo? Nie sposób to określić.

- Jedno wielkie, straszne oszustwo, na które zupełnie nie chcemy się zgodzić, a po drugie wydaje się, że z punktu widzenia rozwoju państwa jest to strzał w kolano, bo te podstawowe drogi muszą powstać, żebyśmy wszyscy mogli normalnie funkcjonować - oburza się Piotr Głowski, prezydent Piły.

Stąd apel w sprawie realizacji drogi ekspresowej prezydenta Piły do prezesa rady ministrów Beaty Szydło. Podpisuje się pod nim poseł Błażej Parda, który podkreśla, że to już kolejna ekipa rządząca, która w sprawie dróg w okolicach Piły nie robi nic.

- To niestety pokazuje jak kolejne rządy traktują nasz region, który jest trochę oddalony od Poznania, od Warszawy. Jesteśmy taką wyspą, jedyną która została w kraju wokół której w promieniu 100 km nie ma żadnej drogi ekspresowej, czy połączenia do drogi ekspresowej - mówi Błażej Parda, poseł na Sejm, Kukiz'15.

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa odpiera zarzuty. Rzecznik resortu, zaznacza, że rząd Prawa i Sprawiedliwości musi sprzątać po poprzednikach i ich obietnicach przedwyborczych.

- Po całej Polsce rada ministrów podróżowała i obiecywała duże inwestycje. Z tego wynika właśnie fakt, że wartość zadań, które obiecano sięga prawie 200 mld złotych, a kwota pozostaje na poziomie 107 miliardów złotych i na tym polega problem - wyjaśnia Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.

Wtóruje mu poseł Krzysztof Łapiński i zarzuca politykom Platformy Obywatelskiej zaniedbania sięgające kilku lat wstecz.

- Wiemy, że przez ostatnie 8 lat nie wszystko było przygotowane i te inwestycje nie były zrealizowane, więc to nie jest też tak, że zaniedbania z ostatnich 8 lat uda się naprawić w przeciągu roku - dodaje Krzysztof Łapiński, poseł na Sejm, Prawo i Sprawiedliwość.

Na tym konflikcie i potyczkach politycznych tracą jednak sami mieszkańcy. Kierowcy już od lat stoją w korkach, czy omijają dziury niczym slalomowe tyczki. Co nowy rząd - to nowe obietnice. Wszystkie jednak niespełnione...

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group