Pięć razy wokół równika

29.01.2015   Autor: Redakcja
---

Wszystko zaczęło się od papierosów. A właściwie od rzucenia palenia. A w sumie jeszcze wcześniej, kiedy młodziutki Henryk Kądziela połknął bakcyla sportu.

- W latach 70. byłem blisko środowiska kolarskiego Polonii Piła. Mój starszy brat był zawodnikiem - wspomina Henryk Kądziela. - W 1998 roku postanowiłem zmienić swoje życie i rzucić palenie. I w ten sposób mój świat zatoczył koło i wrzuciłem do sportu.

Rowery trzy

Pan Henryk długo zastanawiał się, w którym kierunku pójść. W końcu postanowił wrócić do korzeni - roweru. - Pierwszy kupiłem lata temu w Płytnicy - śmieje się kolarz-amator. - Pamiętam, że kosztował 500 zł. Nigdy mnie nie zawiódł i jest sprawny do dziś. Oddałem go żonie.

Dziś Henryk Kądziela ma w sumie trzy rowery: - Dwa szosowe i górala. Wszystkie na chodzie i często wykorzystywane.

Często - to mało powiedziane. W 1998r. pan Henryk przejechał 3.200 km., a w 2013 już 20,5 tys., czyli  pół równika! - Rok później tysiąc mniej, ale to dlatego, że do jazdy na rowerze dołożyłem bieganie.

W 2014 roku na siodełku spędził 218 dni, a na bieganiu - 135. Najdłuższa trasa, jaką przejechał na raz to 180 km.

W prowadzeniu statystyk, a pan Henryk ma wszystkie wyprawy dokładnie opisane, w ostatnich latach pomaga aplikacja endomondo- Wyświetla i rysuje trasę, podaje liczbę kilometrów, spalonych kalorii, średnią prędkość - wylicza Henryk Kądziela.

Kręci charytatywnie

Aplikacja daje możliwość rywalizowania z innymi, ale okazało się, że może się też przerodzić w działalność dobroczynną. W dniach 14 czerwca - 30 września ub. r. odbywała się akcja "Pomoc liczona kilometrami". Pieniądze zgromadzone dzięki aktywności fizycznej jej uczestników trafiły do podopiecznych Fundacji TVN "Nie Jesteś Sam". Wśród 1,6 mln uczestników Henryk Kądziela zajął 15 miejsce, przejeżdżając 8.955,52 km.

Sport nie tylko czynnie

Henryk Kądziela nie ogranicza swojej aktywności jedynie do czynnego uprawiania sportu. - Bardzo lubię oglądać boks i oczywiście kolarstwo. I żużel, z którym jestem związany od najmłodszych lat. Kibicuję naszym żużlowcom bez względu na to, w której są lidze. Kto raz poczuje zapach eteru, nierozerwalnie związanego z żużlem, zawsze będzie za nim tęsknił.

Nasz bohater ma jedno marzenie, żeby wnuki również pokochały sport, podobnie jak on.

Sposób na życie

Pan Henryk wykorzystuje każdą wolną chwilę, żeby wsiąść na rowem, albo wskoczyć w buty do biegania, jeśli tylko pogoda na to pozwala. - Latem, kiedy żona i wnuki są nad jeziorem, wsiadam na rower, jadę do Piły, wskakuję pod prysznic i o 7.00 jestem w pracy. Potem wracam do rodziny. Dziennie robię w ten sposób ponad 100 km.

Sport to nie tylko sposób na życie pana Henryka, ale przede wszystkim na zyskanie dobrej kondycji i zachowanie zdrowia. - Na szczęście kontuzje mnie omijają. W grudniu skończyłem 60 lat i cieszę się dobrym zdrowiem. Nie oznacza to jednak, że będę bił rekordy poprzednich lat. Mnie już wystarczy, co udało mi się osiągnąć. Jestem człowiekiem spełnionym.

Przeczytaj więcej o: sport, kolarstwo, henryk kądziela, wyzwolenie,

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group